W zapomnianym przez Boga i ludzi, północnym rejonie Kenii znaleziono zwłoki brutalnie zamordowanej Tessy Quayle, błyskotliwej i przebojowej aktywistki. Głównym podejrzanym staje się jej towarzysz podróży, lokalny doktor, który przepadł bez wieści. Znalezione dowody wskazują, że była to zbrodnia w afekcie. Sandy Woodrow i Sir Bernard Pellegrin oraz inni członkowie Brytyjskiej Wysokiej Komisji są pewni, że ich kolega, pozbawiony ambicji i flegmatycznie usposobiony Justin Quayle, im pozostawi rozwiązanie nieprzyjemnej sprawy śmierci jego żony. Nie mogli się jednak bardziej pomylić…. Powyższy fragment jest opisem najnowszego filmu Fernando Meirellesa reżysera, który zdążył już zabłysnąć innym swoim obrazem – "Miastem Boga". Jego nowe dzieło nosi tytuł "Wierny Ogrodnik" i jest bardzo ciekawym thrillerem zahaczającym o temat wszechobecnej władzy koncernów farmaceutycznych – a więc tematyka mi, jako studentowi farmacji, jak najbardziej odpowiadająca. Kolejnym elementem, który zachęcił mnie do obejrzenia tego filmu, był autor muzyki – Alberto Iglesias. W końcu to kompozytor, którego miałem okazję jakiś czas temu osobiście poznać. Takie spotkania zawsze sprawiają, że człowiek zaczyna bardziej interesować się dokonaniami poznanego artysty, dlatego oczywistym było dla mnie przesłuchanie muzyki do filmu "Wierny Ogrodnik".
Alberto Iglesias jest znany głównie z tego, że jest stałym współpracownikiem słynnego Pedro Almodovara, z którym zrobił wspólnie aż pięć filmów (szósty w drodze). W filmach hiszpańskiego reżysera jego muzyka działa idealnie podkreślając emocje i nadając obrazowi swoistej specyfiki. Jak do tej pory studiując dorobek Alberto Iglesiasa natrafiałem tylko na dramaty lub filmy obyczajowe. W jego filmografii nie znalazłem jeszcze żadnego thrillera czy chociażby filmu sensacyjny. Tym samym nie spotkałem się jeszcze z tak zwanym action-score (muzyka akcji) w wykonaniu tego kompozytora. Wszystkie jego ścieżki dźwiękowe pełne były spokojnych i refleksyjnych kompozycji posiadających jednak bardzo specyficzny klimat. Dlatego też do ścieżki dźwiękowej z "Wiernego Ogrodnika" podchodziłem z wielką ciekawością, ale i obawą, co tak naprawdę usłyszę.
Płyta z muzyką do filmu "Wierny Ogrodnik" jest przede wszystkim bardzo zróżnicowana, co ostatecznie jest jej największą wadą. Pojawiają się tutaj zarówno bardzo spokojne harmonie grane na smyczkach jak i dynamiczne kompozycje podszyte różnymi rodzajami perkusji. Zresztą to właśnie specyficzne instrumentarium jako pierwsze rzuca się w uszy. Iglesias chcąc oddać klimat Czarnego Lądu, na którym dzieje się większość akcji filmu, zaangażował tutaj liczne egzotyczne instrumenty, od tam-tamów i marimby poczynając, a na akordeonie, duduku i różnych innych, dziwnych piszczałkach kończąc. Oczywiście jak to na Alberto Iglesiasa przystało nie mogło zabraknąć także charakterystycznej hiszpańskiej gitary i pięknego dźwięku wiolonczeli (jak w utworze "To Germany"). Jednak w porównaniu z poprzednimi ścieżkami dźwiękowymi tego kompozytora, te dwa instrumenty, odgrywają tutaj dużo mniejszą rolę. Na krążku, oprócz kompozycji instrumentalnych, pojawiają się także dwie piosenki, które można by nazwać nawet tradycyjnymi pieśniami mieszkańców Afryki, gdyby nie ich nowoczesna, choć minimalistyczna, aranżacja – są to "Dicholo" i "Khothbiro". Pierwsza z nich jest bardzo dynamiczna i przywodzi trochę na myśl jedyny utwór Clinta Mansella, który znalazł się na soundtracku do "Sahary". Druga z kolei jest bardzo spokojna i trzeba przyznać, że cichy afrykański chórek przy akompaniamencie hiszpańskiej gitary, brzmi tutaj naprawdę świetnie.
Alberto Iglesias pokazuje także na tej płycie, że jest jednym z tych kompozytorów, którzy często grają ciszą. W wielu utworach pojawiają się nagle dość długie pauzy, które w filmie zapewne mają uzasadnienie, ale poza nim mogą trochę dezorientować. Ciekawie, choć może nie zachwycająco, prezentuje się także spore novum w twórczości tego kompozytora, jakim jest action-score. Jego najlepszy przykład można znaleźć w utworze "Raid", który cechuje się sporą atonalnością i bardzo rwanym tempem. Taka muzyka z pewnością nie jest miła dla ucha i równie dobrze mogłoby jej tutaj zabraknąć. Ostatnią kompozycją, która zwróciła moją uwagę było "Landing In Sudan" otwierane przez charakterystyczne perkusje, które łudząco przypominają takie same pojawiające się w filmie "Zatoichi".
Muzyka w filmie "Wierny Ogrodnik" działa naprawdę bardzo dobrze, jednak podczas słuchania z płyty można jej powytykać sporo niedoskonałości. Najważniejszą z nich jest oczywiście zbyt duże zróżnicowanie. W tym przypadku trudno, bowiem powiedzieć, że zróżnicowanie muzyczne idzie w parze z umiejętnością zaabsorbowania uwagi słuchacza. Mimo że pojawiają się tutaj zarówno spokojne i ładne harmonie grane przez smyczki, jak i gorące, afrykańskie rytmy czy śpiewy, to tak naprawdę, trochę ta płyta nudzi. Wszystko to, mimo że posiada swoją logiczną treść jest podane w ciężkostrawnej formie. Być może błąd tkwi w długości tej płyty, która przez niemal 75 minut trwania zaledwie kilka razy wzbudziła moje zainteresowanie. Trudno mi polecić tą płytę, chociaż sam kompozytor na pewno zasługuje na uwagę. Stworzył on muzykę świetnie działającą w filmie, opierając się głównie na doraźnych rozwiązaniach, jakich wymagały dane sceny. Sprawiło to, że cała ścieżka dźwiękowa pojawiająca się w filmie, stała się strasznie zróżnicowana i wręcz chaotyczna. Trudno jest mi poza tym zrozumieć, dlaczego wydawca postanowił zapakować niemal 75 minut, zupełnie nie klejącej się muzyki, na jedną płytę i zwyczajnie ją wydać. Na pewno przydałaby się większa selekcja przy planowaniu tego albumu, bo niestety czasem więcej, nie oznacza lepiej.
0 komentarzy