Wewnętrzna sprawa CIA – edycja rozszerzona
„…niezbyt nadaje się do słuchania dla przyjemności…”
Michael Kamen jaki jest, każdy słyszy. Kompozytor ten nigdy nie cieszył się jakąś olbrzymią bazą fanów muzyki filmowej. Mimo iż dał on nam wiele wspaniałych, nierzadko szczerze pięknych arcydzieł, to jednak na gros jego twórczości składają się kompozycje dość hermetyczne w swej autonomicznej formie. Oderwana od ruchomych kadrów, którym ma nadawać przede wszystkim klimat i rytm, muzyka Kamena często bywa poza nimi prawdziwym wyzwaniem dla melomana – zwłaszcza w przypadku kina akcji, które przyniosło mu wszak największe uznanie w branży. Dlatego też na każde wydanie jego soundtracku trzeba patrzeć z pewną rezerwą, a do każdego wznowienia starych tytułów podchodzić z góry krytycznie. Bo czy naprawdę są nam one potrzebne?
„Company Business” jest dokładnie takim przykładem. To ilustracja posępna, nieprzyjemna brzmieniowo, bardzo jednostajna i składająca się w dużej mierze z muzyki tła, która niemal zupełnie nie sprawdza się poza kontekstem ergo niezbyt nadaje się do słuchania dla przyjemności. Wydana swego czasu jako w miarę zgrabny album o sześciu ścieżkach – zrecenzowany przez mnie blisko dekadę temu – teraz powraca w rozszerzonej formie w ramach specjalnej kolekcji wytwórni Intrada (wolumin ISC 462). Zgodnie z panującą w środowisku wydawniczym modą, cały poprzedni album przeniesiono tu w stanie nietkniętym, choć tym razem znajdziemy go na pierwszym krążku, a nie, jak to zwykle bywa, w postaci bonusa na drugim. Można zatem łatwo porównać sobie stary materiał z nowym.
A ten rozszerza znaną nam już pracę o zaledwie… kwadrans. I to wliczając w to alternatywną wersję jednego z utworów oraz wieńczący drugą płytkę, sympatyczny, acz zupełnie zbędny „karaibski” fragment źródłowy. Trudno zatem o rewolucję. Mimo iż nowy album uzupełniony został w końcu o „Main Title” (obok końcowego „The Island” to najjaśniejszy fragment ilustracji) oraz podzielony względem poprzednika na mniejsze fragmenty, które w dodatku ułożono w kolejności chronologicznej, to w żaden sposób nie stanowi radykalnej zmiany percepcji całej muzyki. Wręcz przeciwnie – dłuższy czas trwania oraz konieczność przejścia przez znacznie więcej czysto ilustracyjnych, z reguły zbliżonych do siebie fragmentów, działa raczej negatywnie na samopoczucie. Jedynym plusem wydaje się tu fakt, iż zamiast przedzierać się przez długaśne suity, z których składało się pierwotne wydanie, teraz znacznie łatwiej jest znaleźć konkretne, interesujące nas fragmenty. Choć niech was nie zwiedzie tracklista obu krążków – tym razem te same nazwy ścieżek nie zawsze oznaczają dokładnie tych samych melodii za nimi się kryjących (stąd ich oceny mogą się różnić).
Jednak poza tym naprawdę trudno uzasadnić istnienie expanded score’u tego od dawna zapomnianego sensacyjniaka czasów zimnej wojny. Poza dodatkiem w postaci książeczki z informacjami na temat „Wewnętrznej sprawy CIA” i pełniejszym obrazem tej ścieżki dźwiękowej, nie otrzymujemy tu de facto nic nowego. Całe clou muzyki zawierało się już na poprzednio skleconym materiale – i tak jak tam, tak i tutaj nie zyskuje ona dzięki temu większej przystępności. Dla obu wędruje więc ta sama nota – 2,5 nutki. Nawet jako fan Michaela Kamena nie mogę nikomu z czystym sumieniem polecić tego tytułu, a nawet i opisuję go jedynie z czysto kronikarskiego obowiązku. Bywa i tak.
0 komentarzy