Coda – zakończenie utworu muzycznego. Koda jest typowa dla większych form muzycznych: formy sonatowej, fugi, również niektórych tańców. Może być krótkim ozdobnikiem, kilkoma akordami ujętymi w kadencję lub dłuższym fragmentem, niekiedy utrzymanym w narastającym tempie i dynamice. Koda, wykorzystując motywy utworu, ma stanowić jego podsumowanie i zamknięcie.
CODA (Child of Deaf Adults) – słyszące dzieci niesłyszących rodziców.
Źródło: Wikipedia
Co z tymi dwoma definicjami ma wspólnego tegoroczny zwycięzca Oscara za najlepszy film 2021 roku? Opowiada on o Ruby – nastoletniej córce niesłyszących rodziców, którzy zajmują się połowem ryb. Jednak jej pasją jest muzyka, więc zapisuje się do szkolnego chóru, co zmusza ją do podjęcia wyboru między rodziną a swoimi marzeniami. Remake francuskiego „Rozumiemy się bez słów” wywołał wcześniej poruszenie w Sundance, ale dla mnie to zaledwie solidny tytuł, choć fantastycznie zagrany. Jeśli chcecie głębszego spojrzenia na życie osób niesłyszących, o wiele lepszym wyborem jest „Sound of Metal”.
Natomiast jeśli chodzi o warstwę muzyczną, jest tu o wiele ciekawiej. Z racji tematyki, można poniekąd film nazwać musicalem. Co oznacza, że pojawiają się piosenki (czy to jako tło, czy śpiewane przez aktorów podczas prób, jak i dwóch kluczowych występów). Ale jest też score. Za to drugie odpowiada Marius de Vries – bardzo ceniony producent muzyczny, znany z kolaboracji m.in. z Madonną, Rufusem Wainwrightem, Teddym Thompsonem czy PJ Harvey. Pracował także przy tworzeniu filmów, głównie z Craigiem Armstrongem („Romeo i Julia”, „Moulin Rouge!”) oraz jako producent niedawnych „La La Land” i „Annette”.
Ilustracja to w zasadzie typowa muzyka do kina niezależnego, z typowym dla tego nurtu instrumentarium: fortepian, gitara (głównie akustyczna), perkusja, smyczki i odrobina elektroniki. Nie brzmi jak coś powalającego na łopatki, jednak ma parę emocjonalnych momentów – jak krótkie, fortepianowe „Mr. V. Sonata” czy indie rockowe „The Observer”. Początkowo te utwory rzadko przekraczają dwie minuty, co może irytować. Jednak im dalej w las, tym maestro ma więcej do zaoferowania. „Going to Boston” zaczyna się spokojnym wejściem fortepianu i przechodzi w niemal epicki rozmach dzięki smyczkom oraz delikatnej gitarze elektrycznej. Ale jeśli miałbym wybrać faworyta, byłoby to finałowe „Wait Wait Stop Stop” z pięknym fortepianem oraz dopełniającymi tło trąbkami. Poruszające, optymistyczne i jednocześnie odrobinę melancholijne.
Lecz to tylko jedna twarz „CODA”. Bo skoro mamy film ze śpiewaniem w tle, to przydałoby się parę piosenek. Te można podzielić na dwie grupy. Pierwsza robi za tło/komentarz do kluczowych scen z życia Ruby, a druga to utwory wykonywane podczas prób chóru i w trakcie koncertu. Jeśli chodzi o sam repertuar, to w zasadzie mamy do czynienia z klasyką: Marvin Gaye, Etta James, Joni Mitchell, David Bowie. Ale jak to jest wykonane! Głównie a capella (nie licząc perkusji, pstryknięć palcami i fortepianu), co dodaje odrobinkę uroku. Zwłaszcza gdy na pierwszy plan wchodzą Emilia Jones i Ferdia Walsh-Peelo (to ten chłopak z „Sing Street”), to dzieje się magia. Posłuchajcie „You’re All I Need to Get By”, by się o tym przekonać.
Jest jeszcze jedna ważna piosenka, która została specjalnie do filmu napisana. „Beyond the Shore” pojawia się w napisach końcowych i zaczyna się prostymi dźwiękami gitary akustycznej, do której dołącza szybko fortepian. Delikatna, z bardzo poruszającym wokalem Jones, która jest tutaj prawdziwą petardą i za każdym razem przykuwa uwagę.
Jak podsumować cały ten miks? Z jednej strony to prosty, znajomy styl spod znaku kina niezależnego, czyli „nikomu nie zależy na tym, jaką muzykę podłożymy, bo na dużą orkiestrę nas nie stać”. Z drugiej strony same piosenki potrafią wejść w głowę, nawet jeśli już je słyszeliśmy. Na albumie trzy kwadranse mijają szybko, ale muzyka o wiele lepsze wrażenie robi w połączeniu z filmem, który tym samym wzbogaca. Jedna z ciekawszych kompilacji roku 2021.
0 komentarzy