Cité des Enfants Perdus, La (City of Lost Children, The)
Kompozytor: Angelo Badalamenti
Rok produkcji:
Wytwórnia: East West / Point Music / Polygram
Czas trwania: 50:08 min.

Ocena redakcji:

Miasto zaginionych dzieci

Jean-Pierre Jeunet kojarzy się z pokręconym, lekko surrealistycznym kinem, wypełnionym galerią ekscentrycznych postaci. Nie inaczej jest z jego drugim (i ostatnim) filmem zrealizowanym wraz z Markiem Caro. „Miasto zaginionych dzieci” porywa typową dla Jeuneta warstwą wizualną oraz specyficznym klimatem. Plusem jest także muzyka.

I tutaj zaskoczenie, gdyż autorem jest Angelo Badalementi – kojarzony głównie z produkcji Davida Lyncha. Ale to skojarzenie równie dobrze pasuje do „Miasta…” – pełnej mroku, tajemnicy i odrobinę ponurej produkcji. To wszystko słychać już na samym początku, gdy dostajemy trzy melodie tematy w jeden utwór. „Marcello” jest krótką melodią katarynkową, która powoli staje się smyczkowym walcem – motyw ten jest zapowiedzią śmierci (pojawia sie m.in. w „L’execution”). Potem pojawia się finałowa piosenka Marianne Faithful, która następnie przechodzi w temat przewodni z przepięknymi smyczkami. Melancholijna, chwytająca za gardło, z charakterystycznym głosem wokalistki zostaje w pamięci na długo. Nie bez powodu jest ten utwór określany najsmutniejszą piosenką filmową.

Dalej jest równie magicznie i nieszablonowo, ale też niechronologicznie wobec wydarzeń filmowych. Czarującym można nazwać temat Irvina – trzymanego w akwarium mózgu. Elektronika imitująca dzwonki i cymbałki tworzą razem specyficzną aurę, którą podchwycają smyczki. Nie brakuje też ciekawych ubarwień, jak delikatna harfa, orientalne smyczki oraz klarnet w „Opium Prince” lub powolne „Le Ra… Radiateur”, zbudowanym w całości na fletach. Albo w towarzyszącej scenie snu melodyjce z pozytywki („Le Voyage du Reve”). Żalem naznaczony jest również temat dziewczynki Miette z bardzo poruszającym klarnetem oraz silną gra smyczków, a także motyw Kranka (złowrogi walc).

Nie mogło zabraknąć jednak i dramatyczniejszych momentów – takie jest „Les Puces” z elektroniczno-marszową perkusją, czy „La foire” z zapętlonymi smyczkami, dynamicznym fortepianem oraz klarnetem i mocnymi uderzeniami perkusji. Poza ekranem te kompozycje brzmią równie zjadliwie, jak w filmie, co jest również zasługą aranżacji. Podobnie jest z końcowym „Final”, gdzie powolna gra harfy zostaje nagle przytłoczona ciężkimi smyczkami, które wraz z kotłami atakują nas do samego końca. I brzmi to świetnie.

Badalamenti pokazuje tutaj troszkę inną twarz – oferuje większą ilość liryki i zadumy, aniżeli mroku. Jednak w pokręconym świecie Jeuneta odnajduje sie jak ryba w wodzie. Piękna muzyka, która idealnie współgra z ekranowymi wydarzeniami (akurat w przypadku tego kompozytora to standard). Także wydanie płytowe jest bez zarzutu. Stąd mocna czwórka.

Autor recenzji: Radosław Ostrowski
  • 1. Generique (a. Marcello, b. Who Will Take My Dreams Away – Marianne Faithful, c. Theme de La Cite des Enfants Perdus)
  • 2. L'Anniversaire d'Irvin
  • 3. Les Enfants Sauvent One
  • 4. Mort de la Pieuvre
  • 5. Opium Prince
  • 6. Le Ra... Radiateur
  • 7. La Cle de la Victoire
  • 8. Le Voyage du Reve
  • 9. Miette
  • 10. L'execution
  • 11. Les Puces
  • 12. La Foire
  • 13. Cerises Pour un Diner a Deux
  • 14. Krank...
  • 15. Final
  • 16. Theme - La Cite des Enfants Perdus
4
Sending
Ocena czytelników:
4 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...

Halston

Halston

Roy Halston – zapomniany, choć jeden z ważniejszych projektantów mody lat 70. i 80. Człowiek niemal cały czas lawirujący między sztuką a komercją, został przypomniany w 2021 roku dzięki miniserialowi Netflixa od Ryana Murphy’ego. Choć doceniono magnetyzującą rolę...