Broken Flowers
Kompozytor: Mulatu Astatke, różni wykonawcy
Rok produkcji: 2005
Wytwórnia: Decca / Universal
Czas trwania: 40:01 min.

Ocena redakcji:

 

W filmach Jima Jarmuscha muzyka zawsze odgrywała ważną rolę. Była nie tylko tłem, ale i osobnym bohaterem – żyła własnym życiem. Niezależnie od gatunku i obranej konwencji ścieżka dźwiękowa zawsze zadziwia u tego pana pietyzmem przygotowania i różnorodnością gatunkową. Nic więc dziwnego, że do dziś wrażenie robią zarówno przyśpiewki Toma Waitsa ("Noc na Ziemi"), jak i rymy RZA ("Ghost Dog"). Przy okazji swego najnowszego dzieła – filmu drogi – Jarmush postawił na prawdziwą muzyczną mieszankę. I znowu trafność wyboru jest więcej niż zadowalająca.

Płytę otwiera i zamyka zespół The Greenhornes. Za pierwszym razem prezentuje nam wraz z panną Holly Golightly przyjemną piosenkę popowo-rockową, natomiast za drugim – już 'w pojedynkę' – leniwą, sympatyczną i uroczą melodię pod tytułem "Unnatural Habitat". I te dwa utwory właściwie podają nam na talerzu charakter i klimat całej płyty, która od początku do końca serwuje nam podobną paletę dźwięków. Mimo swojej różnorodności gatunkowej przeważa melancholia i nastrój refleksyjności. Trudno tu o melodię do tańca z prawdziwego zdarzenia, nie ma ostrych dźwięków, brak nagłych wyskoków i wrzasków, etc. A mimo to płyta zaskakuje. Zaskakuje przede wszystkim swoją różnorodnością tematyczną, doborem i idealnym zgraniem ze sobą mało znanych wykonawców.

astatke-6256058-1590001016Mamy więc wyżej wspomniany pop ("I Want You") wymieszany z rockiem ("Not If You Were The Last Dandy on Earth"); jest reggae ("Ride Your Donkey"), jazz ("Ethanopium") i nawet muzyka kościelna ("Reuiem, Op. 48 (Pie Jesu)"). I o dziwo to wszystko nie tylko nie gryzie się ze sobą, ale nawet i wzajemnie uzupełnia, odzwierciedlając klimat filmu (w którym zostało treściwie wykorzystane). Do tego dochodzi jeszcze mały etniczny fenomen w postaci etiopskiego kompozytora Mulatu Astatke i jego trzech, niezmiernie ważnych i przystępnie wplecionych w całość utworów. Jego kompozycje są bardzo oryginalne i stanowią jeden z motorów napędowych zarówno płyty, jak i filmu. Bije z nich odmiana lekkiego jazzu idealnie uzupełniona motywami czysto afrykańskimi, co razem daje prawdziwą przyjemność słuchania. I choć wydają się bliźniaczo do siebie podobne, to jednak każdy prezentuje inny stopień emocji i odczuć. No i należy dodać, że wraz z "Ethanopium" stanowią główne spoiwo i są atrakcją tego wyjątkowego albumu. Klamerką, która to wszystko spina jest natomiast, wymieniony już wcześniej, zespół The Greenhornes i panna Golightly, która w środku albumu zalicza jeszcze bardzo ładny solowy występ.

Nieco jakby z boku tego wszystkiego stoi utwór "Dopesmoker", który stanowi pazur tej płyty. Mocniejsze rockowe granie jest tu jednak bardzo osamotnione i przez to blado wypada na tle reszty. Ale nie ma się też co dziwić, skoro jest to jedynie fragment długaśnego, godzinnego utworu, który jawi się jako jedna wielka improwizacja i eksperyment, który burzy odrobinę wypracowany wcześniej klimat. No, ale jest to jedynie drobna rysa na lśniącym aucie, jakim okazuje się "Broken Flowers".

Można mieć pretensje odnośnie czasu trwania czy doboru takiej, a nie innej muzyki. Wszystko to jednak zostaje rozmyte podczas odsłuchu albumu, który nagle staje się jasny i klarowny o idealnym właściwie czasie trwania, a jednocześnie pozostaje tajemniczy i niedopowiedziany do końca. Ale tym samym charakteryzuje się przecież i film… W tym konkretnym filmie, muzyka zdaje się mieć zupełnie inny wymiar, niż w poprzednich dziełach reżysera. Dotychczas nawet jeśli była po części bohaterem opowieści, tudzież nadawała sens całości, jak w "Ghost Dog" czy "Down by Law", to jednak wciąż była tłem ilustracyjnym.

 

Tutaj sytuacja jest nieco inna, bowiem bohater filmu – Don – dostaje dokładnie taką samą płytę od przyjaciela (podobny zabieg, choć mniej udany, ma miejsce w "Elizabethtown"), który nakłaniając go do podróży w przeszłość i w głąb siebie, mówi mu że to muzyka duszy. Tak więc tym razem muzyka jest nie tylko wiernym towarzyszem Dona i nie tylko ilustruje jego wspomnienia, nadzieje i obawy, ale i stanowi jego integralną część – właśnie duszę. Inaczej mówiąc: bez tej muzyki nie wyobrażam sobie filmu. Dlatego też z miejsca zachęcam najpierw do obejrzenia kwiatów, a potem do wąchania 😉

Autor recenzji: Jacek Lubiński
  • 1. There Is An End – The Greenhornes with Holly Golightly
  • 2. Yegelle Tezeta – Mulatu Astatke
  • 3. Ride Your Donkey – The Tennors
  • 4. I Want You – Marvin Gaye
  • 5. Yekermo Sew – Mulatu Astatke
  • 6. Not If You Were The Last Dandy on Earth – Brian Jonestown Massacre
  • 7. Tell Me Now So I Know – Holly Golightly
  • 8. Gubelye – Mulatu Astatke
  • 9. Dopesmoker – Sleep
  • 10. Reuiem, Op. 48 (Pie Jesu) by Gabriel Faure – Oford Camerata
  • 11. Ethanopium – Dengue Fever
  • 12. Unnatural Habitat – The Greenhornes
4
Sending
Ocena czytelników:
4 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Asian X.T.C

Asian X.T.C

Rocznie na całym świecie powstaje mnóstwo filmów i nie mniej ścieżek dźwiękowych jest wydawanych na płytach. Zapoznawanie się z nimi wszystkimi jest z oczywistych powodów niemożliwe, dlatego nikt tak naprawdę nie wie ile arcydzieł i naprawdę świetnych ścieżek...

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...