Awakening, The
Kompozytor: Daniel Pemberton
Rok produkcji: 2011
Wytwórnia: Screamworks Records
Czas trwania: 57:27 min.

Ocena redakcji:

 

Sukcesy takich filmów jak „Inni” czy „Sierociniec” sprawiły, że ostatnio co roku pojawia się kilka obrazów silnie nawiązujących do ich klimatu rodem z gotyckich powieści grozy i wyraźnie filozoficznego zacięcia. Nurt ten stanowi zdrową opozycję do krwawych, niskobudżetowych horrorów w stylu „Piły”, a wyspecjalizowani w nim Hiszpanie uzyskali za jego pomocą dostęp do masowej, międzynarodowej publiczności. Nie dziwne więc, iż filmowcy z innych krajów też postanowili uszczknąć coś z tego mrocznego tortu. Najokazalszy szturm przepuścili Brytyjczycy, twórcy literackiego pierwowzoru gatunku.

 

W tym roku na polskie ekrany trafiły dwa obrazy stanowiące potężne działa w wyspiarskim ataku – „Kobieta w czerni” i „Szepty”. O ile jednak pierwszy z nich stanowi gotycki horror w pełnym tego słowa znaczeniu, „Szepty” mają wyraźny problem z określeniem gatunku, do jakiego chcą należeć. Rozpoczynają się jak porządny kryminał, ale wkrótce gubią tę konwencję, plącząc się w metafizyce, psychologicznym dramacie i horrorze wreszcie. Niestety w żadnym z tych gatunków nie wypadają do końca przekonująco i w rezultacie stają się filmem wielu, pewnie zbyt wielu, niespełnionych nadziei.

 

pembertondaniel-3512624-1590001306Twórcy „Szeptów” odnieśli jednak jedno wyraźne zwycięstwo. Znakomicie wytworzyli ponurą, niepokojącą atmosferę, podszytą smutkiem i nostalgią. Na uwagę zasługuje klimatyczna scenografia, chłodne, utrzymane w tonacji szarości i sepii zdjęcia, a także muzyka. Reżyser i montażyści zadbali o to, by kompozycje Daniela Pembertona zostały należycie wyeksponowane. W „Szeptach” ścieżka dźwiękowa nie jest zaledwie ponurym tłem, co typowe dla muzyki towarzyszącej ostatnio filmom grozy, ale wyrazistym aktorem mającym niektóre sceny niemal wyłącznie dla siebie. Nie dziwne więc, że szybko zwraca uwagę widza i miejscami brzmi naprawdę zachwycająco.

 

Czar pryska, gdy zdecyduje się przesłuchać samą ścieżką dźwiękową. To, co w filmie działało fantastycznie, bez obrazu traci kolor i blask. Na pierwszy plan wychodzą natomiast liczne wady. Pierwsza z nich to wtórność. Pemberton sięga do twórczości kolegów po fachu nieco zbyt chętnie i nieco zbyt ostentacyjnie. Główny temat na przykład, który wybrzmiewa już w pierwszym utworze, ma w sobie wyraźny posmak „Nie opuszczaj mnie” Rachel Portman. Nie charakteryzuje się przy tym nawet połową jego emocjonalnej siły. Jest zgrabny, ale zarazem meandryczny i nieco bez wyrazu.

 

Znacznie lepiej wypada temat, który można określić mianem motywu posiadłości, w której toczy się akcja „Szeptów”. Rozpisany na chłopięcy chór, co jest zabiegiem oczywistym w kontekście treści filmu, ma w sobie tajemnicę, niepokój i rozmach. To on najsilniej odciska swoje piętno na obrazie, a i poza nim zachowuje najwięcej czaru. Nigdy jednak nie wybrzmiewa w pełni satysfakcjonująco. Najlepiej bodaj w „High Over Cumbria”, ale to za krótki utwór, by mógł udźwignąć cały jego majestat – razi też zapożyczeniami z „Harry’ego Pottera i Insygniów Śmierci” Alexandre'a Desplata. Wyraźnie ducha Hogwartu czuć też w „Arrival At Rookford”, ale straszy on i w innych częściach ścieżki. Z kolei „Chorus De Susticatio”, będący z założenia najpełniejszym utworem chóralnym i mogący się poszczycić niezwykle mocarnym finałem, denerwuje chaotycznością.

 

Sporo zresztą jest w „Szeptach” bałaganu. Łączenie partii chóralnych z orkiestrą nie zawsze Pembertonowi wychodzi i chociaż czerpie on pod tym względem nieco z Howarda Shore’a, daleko mu do jego finezji, a przede wszystkim aranżacyjnej czystości w tym względzie. Do tego dochodzą, niejako z definicji, nieskładne tapety towarzyszące pełnym napięcia scenom. Raz na jakiś czas atakują głośnymi dźwiękami (oczywisty znak, że na ekranie pojawił się duch), ale głównie, podobnie jak bohaterka filmu, błądzą w mroku, nie mając miejsca na jakiekolwiek bardziej rozbudowane sekwencje melodyczne.

 

Tak więc w samodzielnym odsłuchu ścieżka dźwiękowa do „Szeptów” po prostu się nie sprawdza. Nawet po wycięciu najbardziej miałkich utworów, nie potrafi na dłuższą metę zainteresować, a co dopiero zachwycić. Jej najlepsze fragmenty albo wywołują zawód nie do końca wykorzystanym potencjałem, albo rażą zapożyczeniami. W gruncie rzeczy jednak marudzenie na autonomiczność tej muzyki można uznać za bezzasadne, skoro w filmie sprawdza się ona świetnie. Wznosi się ponad jego gatunkowe zagubienie, spajając go i dodając mu powagi, energii oraz nieco rozmachu. Dlatego warto tej kompozycji posłuchać, oglądając film i wówczas w pełni ją docenić. Bez jego wsparcia przynosi bowiem raczej rozczarowanie, ale mam nadzieję, że postawione przeze mnie ku przestrodze dwie nutki pozwolą wielu potencjalnym słuchaczom tego rozczarowania uniknąć.

Autor recenzji: Jan Bliźniak
  • 1. Seeing through Ghosts (Theme from The Awakening)
  • 2. The Seance
  • 3. 'Oh, Coccinelle'/Deep Breaths
  • 4. High Over Cumbria
  • 5. Empty Classrooms
  • 6. Florence Cathcart
  • 7. Arrival at Rookford
  • 8. Semper Veritas
  • 9. Preparations
  • 10. Chasing Footprints
  • 11. Lock the House
  • 12. The Hallway
  • 13. Scars
  • 14. There is Nothing
  • 15. Don't Go Away
  • 16. The Dollshouse
  • 17. No Walls or Floors
  • 18. Damaged People
  • 19. Patience
  • 20. Florence Vanishing
  • 21. The East Bedroom
  • 22. Don't Tell Tom
  • 23. Chorus de Susticatio (Chorus from The Awakening)
  • 24. Be Still My Soul
  • 25. Florence Is Free
  • 26. The Awakening (Credits)
  • 27. Reprise (Theme from The Awakening)
2
Sending
Ocena czytelników:
2 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Asian X.T.C

Asian X.T.C

Rocznie na całym świecie powstaje mnóstwo filmów i nie mniej ścieżek dźwiękowych jest wydawanych na płytach. Zapoznawanie się z nimi wszystkimi jest z oczywistych powodów niemożliwe, dlatego nikt tak naprawdę nie wie ile arcydzieł i naprawdę świetnych ścieżek...

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...