Arrival
Kompozytor: Jóhann Jóhannsson
Rok produkcji: 2016
Wytwórnia: Deutsche Grammophon
Czas trwania: 56:22 min.

Ocena redakcji:

 

Przybycie

 

Kultura masowa przerabiała już wielokrotnie temat kontaktu z pozaziemskimi cywilizacjami. Często były to wizje inwazji kosmitów na naszą planetę, a czasem to ludzkość próbowała wykorzystać (często pozorną) przewagę nad przyjaźnie bądź neutralnie nastawionymi przybyszami z kosmosu. Niemniej jednak w znacznej większości przypadków kontakt z obcą rasą jawi się nam jako wydarzenie na skalę globalną, które rzutuje na przyszłość całej ludzkości i jej postrzegania wszechświata i naszego w nim miejsca.

 

Utwór tytułowy rozpoczynają narastające i wycofujące się tekstury dźwiękowe, przypominające nieco dźwięk silnika samolotu. Na ich tle pojawia się iście nieziemsko brzmiąca, leniwa melodia. Z dźwiękowej masy wyłaniają się atonalne wejścia sekcji smyczkowej i dętej blaszanej oraz jednostajny rytm wybijany na talerzu. Początek płyty i filmu bez zbędnego wstępu stawia nas przed faktem dokonanym, rodząc równocześnie wiele pytań. Kim są i czego chcą przybysze? Jak się z nimi porozumieć? Czym zakończy się spotkanie z nimi i jak z całej tej konfrontacji wyszedł islandzki kompozytor Jóhann Jóhannsson?

 

Obecność

 

Trzecia już współpraca na linii Villeneuve-Jóhannsson jest pod wieloma względami kontynuacją ich poprzednich projektów. Muzyka Islandczyka jest tu raczej daleka od jego dosyć tradycyjnej ilustracji „Teorii Wszystkiego” czy autonomicznego „Orphée”, proponującego bardzo przystępny minimalizm. „Nowy początek” nasuwa skojarzenia właśnie z równie atmosferycznymi „Prisoners” i „Sicario”. Tutaj muzyka też stanowi głównie tło, które jednak przez cały seans tworzy niepowtarzalny klimat, bezustannie nas otaczając, a niekiedy nawet przytłaczając swoją gęstością i intensywnością.

 

Już pod względem samego podejścia mogą nasuwać się tu skojarzenia z niedawną „Zjawą” (zresztą, jak już wiadomo, „Nowy początek” również nie powalczy o Oscara w kategorii muzycznej). W obu projektach mamy do czynienia z przypominającym ambient nakładaniem kolejnych tekstur, tworzeniem klimatu i nastroju. Muzyka zostaje zepchnięta do rangi dźwiękowego tła, co, paradoksalnie, daje jej jakby dodatkową przestrzeń. I, co chyba najważniejsze, udaje jej się stworzyć prawdziwą dźwiękową tożsamość filmu.

 

Tak jak w pierwszym już utworze wydania albumowego, kolejne tracki budowane są na zasadzie narastających tekstur, które wybrzmiewają cały czas. Jakakolwiek cisza pojawia się dopiero w „First Encounter”, jednak i ona wydaje się bardzo sugestywna, jakby potęgując wątpliwości i oczekiwanie. Tak jak doktor Louise i doktor Ian, przez niemal cały nie jesteśmy w stanie oderwać myśli o obcych i pytań na ich temat.

 

Kontakt

 

Wspomniane „First Encounter” wprowadza bardzo prosty, ale trzymający w napięciu motyw pizzicato, po którym wybucha raz za razem napastliwy, trzydźwiękowy motyw niczym syrena alarmowa. Scena pierwszego kontaktu bohaterów z heptapodami rewelacyjnie pokazuje, jak dużym przeżyciem byłoby spotkanie z obcymi i jak bardzo byłoby ono wymagające, chociażby z punktu widzenia psychologii. Przyzwyczajeni do licznych wizerunków mniej lub bardziej antropomorficznych stworów z odległych galaktyk, zapominamy, że kontakt z taką cywilizacją byłby szokującym dla nas novum. Jóhansson zdecydowanie miał tego świadomość.

 

Muzyka do „Nowego początku” dla wielu może być mało przystępna. Zwłaszcza wydanie albumowe wydaje się trochę za długie i ciężkie w odbiorze – a już na pewno jego środkowa część. Jednak podczas gdy jedni będą narzekać na brak wyraźnych melodii i przesadne eksperymentatorstwo, inni z pewnością docenią rozwiązania formalne i wyrazowe, nowatorskie podejście i świeżość. Praca islandzkiego kompozytora wymaga sporego zaangażowania i wbrew pozorom ciężko ją potraktować jako nienarzucające się tło. Z każdym odsłuchem można się do niej bardziej przyzwyczaić i lepiej ją rozumieć, ale za każdym razem będzie niosła ze sobą tę pociągającą inność. 

 

Język

 

W ilustracji do filmu, który skupia się na zagadnieniach języka i komunikacji, oczywistym wyborem było skupienie się na ludzkim głosie jako głównym środku wykonawczym. Dość oczywistym, zważywszy na konwencję sci-fi, było też niekonwencjonalne do tego instrumentu podejście. Wokalne motywy, nieraz aleatoryczne i improwizowane, są przetwarzane, zapętlane, nakładane na siebie. Jest to zarazem jeden z najbardziej charakterystycznych i oryginalnych elementów tego score’u.

 

Film wspomina o teorii Sapira-Whorfa, czyli prawu relatywizmu językowego. Według niej to, jakim językiem się posługujemy, wpływa na nasze postrzeganie świata. Jóhannsson w pewnym sensie stworzył na potrzeby tego projektu własny język muzyczny, który dla niektórych może być bardzo odległy, a dla innych jednak całkiem znajomy. Jak już wspomniałem, z jednej strony jest on kontynuacją jego dotychczasowej współpracy z  kanadyjskim reżyserem. Z drugiej sięga po narzędzia i pomysły, mogące się kojarzyć z innymi twórcami. Poza wieloma autorskimi ideami, kompozytor wykorzystał fragment utworu „Erin” nagranego przez awangardową wokalistkę Joan La Barbarę w 1980 roku. Ścieżki, które możemy podciągnąć podaction score („Ultimatum”, „Escalation”) mogą natomiast budzić skojarzenia z niektórymi dokonaniami Hansa Zimmera. Mi użyte w tych utworach sample kojarzą się chociażby z „Mrocznym Rycerzem” – zresztą wykorzystana tam idea dwu- czy nawet jednodźwiękowego tematu muzycznego, tutaj też jest obecna. Melodia smyczków w „Transmutation At A Distance”, przywołana jeszcze w „Around the Clock News” i „Properties of Explosive Materials” natomiast znów przypomina „Zjawę”.

 

 

Czas

 

Obraz Villeneuve’a porusza też zagadnienie czasu, który w pojęciu heptapodów nie jest linearny. Również utwory skomponowane przez Jóhannssona tworzą jakby ciągłe, zapętlone struktury, które niczym malowane przez obcych okręgi, mają swoje bardziej oszczędne lub rozbudowane, "wylewające się" fragmenty. Nie znajdziemy tu klasycznych form, ani rozwijających się melodii, a zamiast tego powtarzane motywy i narastającą, pulsującą przestrzeń dźwiękową.

 

Muzyka do „Nowego Początku” jest nowatorska, ale też i prezentuje całkiem oldskulowe podejście. Poza cyfrową elektroniką, Jóhannsson wykorzystał analogową taśmę. Oczywiście większość nawet bardzo dziwnych dźwięków pochodzi od odpowiednio wykorzystanych i ewentualnie przetworzonych później instrumentów akustycznych. Wiele perkusyjnych sampli zostało nagranych przy użyciu naturalnych materiałów, jak choćby różnych gatunków drewna. A wokalizy w „Sapir-Whorf”, „Ultimatum” i „Escalation” mi osobiście kojarzą się z renesansową polifonią chóralną.

 

I jeśli mielibyśmy znaleźć jakiś wspólny mianownik dla współcześnie tworzonej muzyki ogółem (zarówno tej poważnej, jak i rozrywkowej), to byłoby to skupienie się na barwie i rytmie, czyli podstawowych jej elementach. Można więc powiedzieć, że z punktu widzenia historii muzyki, zataczamy koło, wracając do początku.

 

Nowy początek

 

W filmie zrozumienie języka heptapodów pozwoliło Louise inaczej spojrzeć na czas i przyszłe zdarzenia. Po premierze „Arrival” film Villenueve’a i muzyka Jóhannssona zostały bardzo dobrze przyjęte przez krytyków. Fani muzyki filmowej byli pewni, że Islandczyk ponownie stanie się czarnym koniem wyścigów po branżowe nagrody, choć już teraz wiemy, że nie wystartuje w biegu po tę najważniejszą. Mam dziwne przebłyski wizji przyszłości, w której duet Villenueve-Jóhannsson triumfuje kolejnym sukcesem przy „Łowcy Androidów 2049”, a ich „Nowy początek” wspomina się jako jeden z ważniejszych projektów filmowo-muzycznych dekady.

Autor recenzji: Tomasz Gil
  • 1. Arrival
  • 2. Heptapod B
  • 3. Sapir-Whorf
  • 4. Hydraulic Lift
  • 5. First Encounter
  • 6. Transmutation at a Distance
  • 7. Around-the-Clock News
  • 8. Xenolinguistics
  • 9. Ultimatum
  • 10. Principle of Least Time
  • 11. Hazmat
  • 12. Hammers and Nails
  • 13. Xenoanthropology
  • 14. Non-Zero-Sum Game
  • 15. Properties of Explosive Material
  • 16. Escalation
  • 17. Decyphering
  • 18. One of Twelve
  • 19. Rise
  • 20. Kangaru
4
Sending
Ocena czytelników:
4 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...

Halston

Halston

Roy Halston – zapomniany, choć jeden z ważniejszych projektantów mody lat 70. i 80. Człowiek niemal cały czas lawirujący między sztuką a komercją, został przypomniany w 2021 roku dzięki miniserialowi Netflixa od Ryana Murphy’ego. Choć doceniono magnetyzującą rolę...