W roku 1862 niejaka Anna Leonowens przybyła na dwór króla Syjamu, aby uczyć jego dzieci. Ta angielska nauczycielka, wbrew zwyczajom innych kobiet z epoki wiktoriańskiej, przebyła pół świata, aby zamieszkać w mało znanym, egzotycznym kraju. Swój pobyt uwieczniła w licznych dziennikach, które później stały się inspiracją dla wielu twórców. Dzięki temu niezwykła historia uczucia między Syjamskim królem i angielską nauczycielką stała się podstawą do powstania czterech filmów (w tym jednego animowanego) oraz musicalu. "Anna i Król" to ostatnia z adaptacji dzienników Anny Leonowens, nakręcona zdecydowanie z największym rozmachem, ale i wyczuciem. W filmie w rolach głównych pojawili się Jodie Foster oraz Chow Yun-Fat, choć nie mniejszy udział w sukcesie obrazu miał George Fenton – kompozytor muzyki.
Fenton przystępując do pracy nad "Anną i królem" był już cenionym, choć niezbyt popularnym kompozytorem, z czterema nominacjami do Oscara na koncie. Zresztą do tej pory jego nazwisko kojarzone jest głównie z serią filmów dokumentalnych BBC pod tytułem "Planet Earth". Jednak partyturą, która zapewni mu nieśmiertelność, w świadomości entuzjastów muzyki filmowej, będzie zdecydowanie "Anna i król". To monumentalna i przesycona emocjami muzyka przywodząca na myśl największe ścieżki dźwiękowe lat 90. Piękne tematy, egzotyczne instrumenty i klasyczny rozmach sprawiają, że słuchanie tej muzyki, zwłaszcza jeśli zna się film, jest podróżą do odległej krainy. Podróżą pełną uniesień, przejmujących emocji i wzruszeń.
Podobnie jak i film, muzyka łączy elementy kultury Zachodu z orientem Wschodu. Głównym narzędziem, którym posłużył się George Fenton jest ogromna orkiestra, która reprezentuje klasyczne brzmienie Hollywood. Z drugiej jednak strony mamy wpływy muzyki azjatyckiej objawiające się w licznymi instrumentami perkusyjnymi, fletami i ehru. To właśnie ten ostatni instrument, przez wielu nazywany chińskimi skrzypcami, stanowi tutaj główny głos orientu. Charakterystyczne brzmienie ehru, bardzo zbliżone do barwy ludzkiego głosu, niezwykle często jest wykorzystywane przez kompozytorów do osiągnięcia podobnego efektu. Romantyzm, dramatyzm, egzotyka – to jego główne atuty. George Fenton niczym rodzynki w cieście, z wielkim wyczuciem i smakiem, umieścił te orientalne ozdobniki w solidnym brzmieniu orkiestry. Silne ukierunkowanie muzyką źródłową można też znaleźć po stronie zachodu. Nie trudno nie zwrócić uwagi na zawadiacką polkę ("Anniversary Polka") czy inspiracje Straussem w "I Am King, I Shall Lead".
"Anna i król" to nie tylko charakterystyczna faktura muzyki, ale także piękne melodie. Jak na historię miłosną przystało mamy tutaj dwa poruszające i romantyczne tematy. Każdy z nich prezentuje pewną swoistość geograficzną wpisując się jednocześnie w ogólną koncepcję tej muzyki – spotkania kultur wschodu i zachodu. Sporo tutaj także pomniejszych tematów i motywów – patetycznych, heroicznych, elegijnych czy akcji. Bogactwo tej muzyki polega nie tylko na ich mnogości, ale także na różnorodności ich przedstawienia. Pojawiają się tu monumentalne orkiestracje, kojarzące się chociażby z tematem przewodnim "Planet Earth", ale także bardziej kameralne kompozycje – zaaranżowane zaledwie na kilka instrumentów jak fortepian, flety, ehru. Dzięki temu ujawnia się też kolejna cecha tej muzyki, którą jest świetna jakość nagrania. Niezależnie od natężenia instrumentów, każdy z nich jest doskonale słyszalny przez co unika się wrażenia bezkształtnej masy dźwięków, często wylewającej się ze współczesnych ścieżek dźwiękowych.
Dzieło George’a Fentona jest bez wątpienia pozycją obowiązkową dla wszystkich lubiących wszelkiego rodzaju połączenia orientu z muzyką klasyczną. W "Annie i królu" ta koncepcja została zrealizowana w niezwykle elegancki i atrakcyjny sposób. Miejscami nasuwają się tutaj skojarzenia z późniejszą "Przysięgą" Klausa Badelta, jednak dzieło Anglika jest zdecydowanie bogatsze emocjonalnie. Obok wciskających w fotel rajdów orkiestry można tu bowiem znaleźć także sporo skromniejszych, lecz równie poruszających kompozycji. Dlatego nawet mimo szpecącej piosenki, która otwiera album, to płyta spełniająca wymagania najbardziej wymagającego entuzjasty muzyki filmowej. Heroizm, miłość, walka, smutek, nadzieja – znajdziecie tutaj wszystko i wszystko też poczujecie…
0 komentarzy