Grzegorz Daroń

Ekskluzywny wywiad

Komponowanie muzyki filmowej w Polsce nie jest zajęciem łatwym. Są jednak ludzie, którzy zawsze marzyli by to robić i to właśnie oni są nadzieją na rozwój tej dziedziny sztuki w naszym kraju. Jednym z takich twórców jest Grzegorz Daroń, który zgodził się odpowiedzieć na kilka zadanych przeze mnie pytań. Grzegorz Daroń jest między innymi członkiem i założycielem Polskiej Akademii Filmowej. Jednak przede wszystkim jest kompozytorem muzyki do wielu filmów fabularnych („Młode wilki 1/2”, „6 dni strusia”, „Zróbmy sobie wnuka”), dokumentalnych, seriali („Na Wspólnej”, „Magda M.”) i programów telewizyjnych, przedstawień teatralnych i komercyjnych, oraz autorem piosenek i producentem płyt. Jest także twórcą sygnału Teraz Polska oraz sygnału Bydgoskiego Festiwalu Operowego. Ostatnim dokonaniem Grzegorza jest muzyka do polsko-chińskiej produkcji „Kochankowie roku tygrysa”, która już niedługo pojawi się na sklepowych półkach.

Łukasz Waligórski: W Twojej filmografii można znaleźć sporo, dość znanych tytułów jak seriale „Na Wspólnej”, „Magda M.” czy filmy „6 dni Strusia” i „Kochankowie roku tygrysa”. Ale jak zaczęła się ta przygoda z muzyką filmową? Dlaczego postanowiłeś zająć się komponowaniem do filmu w kraju, w którym rocznie powstaje zaledwie kilka kinowych produkcji?

Grzegorz Daroń: Komponowanie muzyki do filmu od zawsze było moim marzeniem. Rzeczywiście, z ekonomicznego punktu widzenia wydaje się to szalone, jednak mimo małej ilości produkcji i niskich budżetów pozostaje jeszcze zdobywanie doświadczenia, szlifowanie warsztatu a im trudniejsze wyzwanie tym większa satysfakcja z zadowalającego efektu. Moja przygoda z muzyką filmową zaczęła się w 1997 roku od skomponowania muzyki do „Młodych wilków 1/2”

Ukończyłeś Akademię Muzyczną w Bydgoszczy w klasie perkusji – skąd wybór takiego instrumentu?

Początkowo grałem na fortepianie a perkusja była moim instrumentem dodatkowym jednak z czasem role się odwróciły. W perkusji zauroczyły mnie możliwości brzmieniowe, rytmiczne, ilość instrumentów i ich szerokie zastosowanie w różnych rodzajach muzyki.

Podobno komponować nauczyłeś się sam – czy to faktycznie kwestia edukacji czy jednak talentu? Czy świetna znajomość możliwości, jakie daje perkusja pomogła Ci jakoś w opanowaniu warsztatu kompozytorskiego?

Od najmłodszych lat wymyślałem melodyjki na domowym pianinie. Później miałem szczęście spotkać na swojej drodze świetnych muzyków, którzy chcieli realizować moje pomysły. Szkoła pomogła poznać teorię, historię i wachlarz brzmieniowy orkiestry symfonicznej a perkusja znacznie ułatwiła zrozumienie rytmu w muzyce filmowej.

Jak wygląda Twój warsztat kompozytorski? Czy jesteś raczej tradycjonalistą, który wszystko zapisuje ołówkiem na papierze czy jednak to komputery są Twoim podstawowym narzędziem pracy? 

Moim podstawowym narzędziem pracy jest komputer jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że najciekawsze tematy powstają przy fortepianie.

Czy masz jakichś swoich ulubionych twórców pośród kompozytorów muzyki filmowej?

Ulubionym moim kompozytorem filmowym jest John Williams. Cenię go za jego nieznośną łatwość wydobywania z orkiestry cudownych współbrzmień, lekkość harmoniczną, smak, instynkt i imponujący warsztat. Lubię też takich kompozytorów jak James Newton Howard, Alan Silvestri, Mark Mancina lub Hans Zimmer.

Czy śledzisz to, co dzieje się w muzyce filmowej na świecie? Co sądzisz o postępującym zwracaniu się kompozytorów w stronę muzyki pozbawionej charakterystycznych tematów, które obserwuje się od kilku lat? 

Moim zdaniem muzyka w filmie nie powinna dominować nad obrazem a melodia w odróżnieniu od klimatycznych przebiegów harmonicznych jest takiej dominacji próbą, dlatego uważam, że to dobry kierunek. Elliot Goldenthal powiedział: „Najlepsza muzyka filmowa to taka, której nie słychać”. To mi się podoba!

Polski rynek filmowy nie rozpieszcza kompozytorów. Nie dość, że w naszym kraju powstaje zaledwie kilka filmów rocznie to niektóre z nich zamiast muzyką ilustracyjną przepełniane są piosenkami. Coraz częściej zdarza się także, że to piosenkarze jak Grzegorz Turnau czy Doniu zajmują się pisaniem muzyki. Jak na tak niekorzystnym rynku udało Ci się zdobyć swój pierwszy projekt filmowy, którym – jak wspomniałeś  – był obraz Jarka Żamojdy „Młode Wilki ½”?

Praca przy „Młodych wilkach 1/2” była konsekwencją wygranego konkursu. Nie robię niczego szczególnego. Staram się być rzetelny a ludzie sami dzwonią. 🙂

Napisać muzykę do jednego filmu to dopiero połowa sukcesu. Trudniejsze jest chyba utrzymanie się w gronie kompozytorów mogących liczyć na pracę przy projektach kinowych. Oznacza to, że trzeba prezentować dobrą formę przy każdym kolejnym filmie. Jak wygląda konkurencja o pracę przy najważniejszych polskich produkcjach? Czy wszystko zależy od dobrych znajomości czy jednak trzeba mieć w kieszeni kilka taśm demo i opinię obiecującego kompozytora? 

Jesteś tak dobry jak dobra jest twoja ostatnia produkcja. Myślę, że wszystko zależy jak zwykle od talentu, pracy, i szczęścia.

Czy istnieje w polskim kinie coś takiego jak Temp-track?

Temp-tracki pojawiły się w polskiej fabule niedawno. Jest to technika często stosowana w reklamie i niestety w mojej opinii niekorzystna. Najczęściej bywa tak, że producent lub reżyser tak przywiązuje się do tymczasowej muzyki, że nie jest w stanie zaakceptować niczego, co brzmiałoby choćby trochę inaczej. Oczywiście preferencje producenta poparte konkretnymi utworami ułatwiają pracę, lecz nie na etapie postprodukcji.

W 2003 roku rozpocząłeś pracę przy serialu „Na Wspólnej”. Na czy polega obecnie praca kompozytora przy takich produkcjach? Jak wiemy główne tematy do tego serialu skomponował Krzesimir Dębski. Na czym polegała Twoja rola?

Moja rola polega na komponowaniu, aranżowaniu i nagrywaniu tematów. Większość muzyki ilustracyjnej jest mojego autorstwa. Nie aranżuję utworów Krzesimira ani on moich, choć to świetny instrumentator.

Jak czytam w Twojej filmografii w roku 2004 miałeś przerwę w pracy nad tym serialem żeby ponownie zająć się nim w roku 2005. Czym było to spowodowane?

To zwykły błąd. Piszę do „Na Wspólnej” nieprzerwanie od kwietnia 2003 roku

Ten roku zdaje się być dla Ciebie bardzo owocny. Zostałeś zatrudniony do nowego serialu TVN pod tytułem „Magda M.” z Joanną Brodzik w roli głównej a także skomponowałeś muzykę do „Kochanków roku tygrysa” i „Legendy”. Zacznijmy może jednak od „Magdy M.” – osobiście jestem zachwycony Twoją muzyką do tego serialuW jaki sposób zostałeś zatrudniony przy tym projekcie? Czy Twoja praca przy innym serialu TVN – „Na Wspólnej” miała duże znaczenie? 

Otrzymałem telefon z produkcji „Magdy M.”, kiedy nagrywałem w Chinach muzykę do „Kochanków roku tygrysa”. Po zakończeniu pracy nad „Magdą M.” usiadłem do „Legendy”, „Padnij” i filmu właśnie wyświetlanego na Camerimage „Pętla”. Przed wyjazdem do Pekinu pracowałem jeszcze nad francusko-niemiecko-szwedzko-polskim filmem animowanym „W wodnym świecie”. Wszystko to było przeplecione koncertami z Justyną Steczkowską, z którą gram na perkusji. Nie wiem jak moja rodzina to wytrzymała. To był pracowity i udany rok. 

Zdaje się, że Twoim najważniejszym projektem filmowym tego roku są właśnie „Kochankowie roku tygrysa”. Jak udało Ci się namówić Jacka Bromskiego do współpracy?

Początkowo zachwyty produkcji po wysłuchaniu demo do filmu zderzyły się z brakiem jakiejkolwiek opinii reżysera. Z czasem jednak wydaje mi się, że Jacek Bromski przekonał się do tej muzyki, zaufał mi a ja postarałem się go nie zawieść.

Jak wygląda muzyka do „Roku Tygrysa”? Film powstał we współpracy z Chinami i tam też dzieje się większa część akcji obrazu, dlatego oczywiste było, że powinno to mieć odzwierciedlenie w muzyce. Gdzie szukałeś inspiracji – „Siedem lat w Tybecie”, „Kundun”, „Mały Budda”, „Ostatni cesarz” czy może inspiracja przypłynęła z całkiem innego kierunku? 

Przygotowywałem się do tego zadania rzetelnie. Przesłuchałem kilkunascie płyt z chińską muzyką ludową (nie polecam, chińska, rdzenna muzyka ludowa jest monomelodyczna i ciężkostrawna dla naszego ucha). Poznałem najważniejsze chińskie instrumenty ludowe, ich artykulację i zastosowanie. Myślę, że połączenie charakterystycznie brzmiących instrumentów solowych z orkiestrą wypadło ciekawie. Zarówno szef orkiestry jak i rektor konserwatorium muzycznego w Pekinie byli bardzo zadowoleni z współpracy.

Zdaje się, że Twoja muzyka z filmu „Kochankowie roku tygrysa” zostanie niedługo wydana na płycie. Ile do tej pory płyt ze swoją muzyką filmową miałeś okazję wydać? 

„Kochankowie roku tygrysa” to będzie trzecia płyta z moją muzyką filmową. Planuję jednak wydać w niedługim czasie coś przekrojowego.

Takie wydawnictwa w Polsce nie cieszą się zbytnią popularnością. Czy myślisz, że tym razem będzie inaczej?

Wiem, że trudno walczyć soundtrackom z Mandaryną, ale na szczęście ludzie różne gusta mają 🙂

Opowiedz może na koniec o innych swoich projektach z tego roku. Jak będzie wyglądała muzyka do filmu debiutanta Mariusza Pujszo „Legenda”?

Będzie mroczna oczywiście.

Bardzo dziękuję Ci za poświęcony mi czas i trzymam kciuki za pomyślny rozwój Twojej kariery kompozytora muzyki filmowej.

Wywiad przeprowadził: Łukasz Waligórski

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

John Lunn

John Lunn

Z Johnem Lunnem spotkałem się w trakcie 8. Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie – niski, korpulentny, o przyjaznym sposobie bycia oraz pełen iście brytyjskiej mieszanki dowcipu i zdrowego rozsądku. Był trochę zmęczony, poprzedniego wieczoru brał udział w...

007 Muzyczne uniwersum

007 Muzyczne uniwersum

Niemal tuzin kompozytorów, kilkudziesięciu wokalistów i setki godzin nagrań – oto jak po pięciu dekadach prezentuje się muzyczne oblicze uniwersum Jamesa Bonda. Niezapomniane tematy, charakterystyczne brzmienie i niepowtarzalne piosenki stanowią wyjątkową kartę w...

Elliot Goldenthal

Elliot Goldenthal

Wywiad z kompozytorem, który ma na swoim koncie Oscara to nie lada gratka dla każdego dziennikarza zajmującego się muzyką filmową. Szczególnie, kiedy jest on tak zapracowany jak Elliot Goldenthal, a umówienie się z nim na rozmowę graniczy z cudem. Mieszkający na co...