Ostatni romantyk i eksperymenty z przestrzenią

Koncerty

Festiwal Muzyki Filmowej to celebracja mistrzów gatunku. Festiwal Muzyki Filmowej to odkrywanie nowych przestrzeni akustycznych kina. Jak udowadniają dwa pierwsze dni szesnastej edycji FMF, oba te stwierdzenia są prawdziwe.

Czwartkowy wieczór w Centrum Kongresowym ICE Kraków i sala wypełniona po brzegi. Zamiast czysto ceremonialnego otwarcia festiwalu słyszę wzruszoną żonę Jana A. P. Kaczmarka, Aleksandrę Twardowską-Kaczmarek, która zdaje osobistą relację z poważnej choroby męża. W odczytanym przez nią przesłaniu od kompozytora jak refren powtarza się zdanie „jestem i mnie nie ma”. Mam wrażenie, że te słowa są także o granicy pomiędzy sztuką a życiem i nadają koncertowi pod hasłem Kaczmarek2Cinema wyjątkowy wymiar. Kiedy na ekranie za sceną widzę ujęcia kompozytora walczącego z chorobą, przypominam sobie Jerzego Skolimowskiego, który przed rokiem pozdrawiał publiczność FMF ze szpitala. To poruszający obraz potrzeby kontaktu mimo wszelkich przeciwności.

W tej – co tu kryć – emocjonalnej aurze scenę zajmują muzycy. Pierwsza część koncertu udowodniła, że festiwal trzyma rękę na pulsie nowych kierunków w polskiej muzyce filmowej. W ICE Kraków zabrzmiały fragmenty muzyki Arkadiusza Reikowskiego i Akiry Yamaoki do gry wideo The Medium z post-apokaliptycznym Krakowem w tle. Na Marsa, do hiperrealistycznego metauniwersum Everdome przeniósł nas soundscape Wojtka Urbańskiego. Z kolei muzyka Łukasza Targosza do filmu Broad Peak pozwoliła nam eksplorować szczyty Karakorum.

Głównym punktem programu był jednak przegląd twórczości Jana A.P. Kaczmarka w wykonaniu orkiestry Sinfonietta Cracovia oraz Chóru Polskiego Radia pod batutą Dirka Brossé, mistrzowsko panującego nad dramaturgią koncertu. Wśród solistów na scenie niespodzianka: bosonogi Leszek Możdżer podejmuje temat z Marzyciela – oscarowego filmu Kaczmarka – i w jazzującej improwizacji opowiada swoją własną wersję historii o zwycięstwie fantazji nad rzeczywistością. Program pokazuje, że jako kompozytor Jan A.P. Kaczmarek jest twórcą wszechstronnym, sprawnie posługuje się idiomem monumentalnym (Quo vadis), a nawet uwodzi stylizacją na spaghetti westerny (Magnezja). Jednak siła muzyki Kaczmarka objawia się w tych fragmentach, kiedy kompozytor sięga po romantyczne środki, a barwą smyczków i piękną melodyką opowiada historię przyjaźni człowieka i psa (Mój przyjaciel Hachiko), powieściowe romanse (Anna Karenina) czy tęsknotę za światem fantazji (Marzyciel!). W czasach wszechobecnych dronów i elektroniki Kaczmarek okazuje się jednym z ostatnich, którzy kontynuują tak rozumianą tradycję romantyczną w muzyce filmowej. „Jestem i mnie nie ma”, powtarza ostatni romantyk – w muzyce będzie jednak zawsze.

Zupełnie inaczej brzmiał festiwalowy piątek, kiedy to pierwszeństwo należało właśnie do elektroniki i eksploracji ekscytującego świata doznań akustycznych. Postindustrialna przestrzeń Teatru Łaźnia Nowa należała do Gary’ego Marlowe’a oraz Simona Franglena i projektu Echoes of Space. Mistrzem ceremonii pierwszej części wieczoru było Marlowe, a jego orkiestrą system dźwięku przestrzennego, który otoczył publiczność przyjemną elektroniką, nawiązującą do klasyków gatunku, takich jak Kraftwerk czy Vangelis.

W mieszance kompozycji filmowych oraz typowo ambientowych można było poczuć się na chwilę jak w trakcie jednego z festiwali muzyki eksperymentalnej. Zupełnie nowym doświadczeniem dla publiczności FMF była także propozycja Simona Franglena, autora muzyki do najnowszego Avatara. Tym razem w Łaźni artysta przywołał za pomocą kilkudziesięciu głośników swoją wersję dźwiękowego krajobrazu Szanghaju – z Azji wprost do Nowej Huty. Filmowa akustyka i elektroniczne przetworzenia to przyszłość muzyki filmowej – oby ten nurt zagościł w programie FMF na dłużej!

autor: Krzysztof Siwoń, FMF

Autor: Jacek Lubiński

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

16 Festiwal Muzyki Filmowej – relacja

16 Festiwal Muzyki Filmowej – relacja

Aż trudno uwierzyć, że krakowskie święto muzyki filmowej wkrótce wkroczy w pełnoletniość. To już bowiem szesnaście lat odkąd na Błoniach po raz pierwszy wybrzmiały nuty dziewiczych koncertów. W międzyczasie sporo się zmieniło, zarówno jeśli idzie o organizację, jak i...

Mozart, Doyle i Sinfonietta Cracovia

Mozart, Doyle i Sinfonietta Cracovia

Mozart i Doyle. Te dwa nazwiska przykuwały uwagę mieszkańców Krakowa już na kilka tygodni przed wyjątkowym koncertem, jaki miał miejsce 16 listopada.

Ennio Morricone

Ennio Morricone

Gdy szedłem w 2007 roku na koncert Ennio Morricone, który miał się odbyć na krakowskim rynku z okazji 650-lecia miasta, to myślałem, że to zapewne już ostatni raz, kiedy będę mógł zobaczyć na żywo tę legendę muzyki filmowej. Tymczasem minęło 10 lat, a Włoch ciągle...