Komedia i Steven Spielberg to połączenie dość rzadkie, które brzmi bardziej kosmicznie, niż niejeden jego film s-f. Jednak „Sugarland Express”, „1941” oraz „Złap mnie, jeśli potrafisz” pokazują, że specjalista od wysokobudżetowych produkcji z kosmitami w rolach głównych potrafi też rozbawić. „Terminal” nie należy przy tym do udanych filmów mistrza. Historia emigranta z Krakozji (uroczy Tom Hanks), który zostaje uwięziony na lotnisku z powodu zamachu stanu w swoim państwie miała ogromny potencjał, a okazała się mocno przesłodzoną bajką.
John Williams w takiej atmosferze chyba nie zawsze się odnajdywał, tworząc lekkie partytury z elementami jazzu (wspomniane „Catch Me If You Can”). Choć „Terminal” też jest lekki i sympatyczny, to nie wywołuje znużenia, ani całkowitej irytacji. Jego siłą nośną jest temat głównego bohatera, który przewija się dość często (najlepiej wypada w „The Tale of Victor Navorski”) – to przybierająca na sile melodia, okraszona popisami klarnetu, podkreślającymi wschodnie korzenie głównego bohatera. Klarnet wspiera jeszcze akordeon. Można zarzucić meastro, że motyw ten słychać nazbyt często, ale brzmi on po prostu rewelacyjnie.
Drugim wyrazistym tematem jest ten związany ze stewardessą Amelią, z którą Viktor zaczyna się przyjaźnić. Delikatna melodia rozpisana na kontrabas, fortepian oraz gitarę najcudowniej wybrzmiewa w „The Fountain Scene” oraz „Jazz Autographs”. Trzeci temat to cudowne tango z pięknym akordeonem, jakie niebezpiecznie skręca jednak w stronę plagiatu (smyczki w tle łudząco przypominają motyw przewodni z „As Good As It Gets” Hansa Zimmera), co może wywoływać poczucie delikatnego rozczarowania u słuchacza.
Nie brak tu iście czarujących momentów („Marsz weselny” Ryszarda Wagnera wpleciony w „The Wedding of Officer Torres”), odrobiny patosu (podniosły hymn Krakozji podczas telewizyjnych wiadomości) i pamiętnych melodii. Williams, mimo sięgania po sprawdzone patenty, czaruje, uwodzi i wzrusza odbiorcę bez problemu. „Terminal” jest zdecydowanie jedną z przyjemniejszych, lżejszych prac w dorobku Big Johna, potwierdzająca tylko jego talent. Być może nie od razu zachwyci, ale z każdym odsłuchem muzyka ta zyskuje.
0 komentarzy