Dwa lata temu „Skazani na Shawshank” obchodzili dwudziestolecie istnienia – czas, przez większość którego bezustannie okupowali, i zapewne jeszcze długo okupować będą, szczyt słynnej listy TOP250 serwisu IMDb oraz wiele innych zestawień najlepszych filmów. Nic zatem dziwnego, że co jakiś czas włodarze różnorakich wytwórni próbują odcinać kolejne kupony od tego nieśmiertelnego tytułu. Tej wiosny uczyniła tak La-La Land wypuszczając w świat kompletne, dwupłytowe wydanie ścieżki dźwiękowej Thomasa Newmana – pozycji co prawda nigdy nie wznawianej, ale nadal relatywnie łatwo i tanio dostępnej.
Jak zawsze przy okazji takich edycji pojawia się zatem pytanie o zasadność podobnych działań, które przecież wymagają sporego nakładu rąk i finansów. I owszem, podstawowa płyta jest stosunkowo krótka, niezbyt atrakcyjna wizualnie i wybrakowana względem dwuipółgodzinnego widowiska. Ale też zawiera ona cały najważniejszy materiał i absolutnie satysfakcjonuje swoją zawartością. Limitowana do 3500 sztuk, kosztująca w chwili obecnej 30 dolarów amerykańskich wersja La-La Land, oprócz oczywistych walorów estetycznych i podkręconej jakości dźwięku, to natomiast pełny, chronologiczny, rozbity na dwa krążki zapis score’u i muzyki źródłowej wraz z przyległościami. Czy warty czasu i uwagi, a tym bardziej sięgania po portfel?
Cóż, maniacy Shawshankowej ilustracji powinni być ukontentowani, gdyż znajdą tu nie tylko czyste jak łza nagranie, solidną i wypełnioną informacjami książeczkę, ale też parę smaczków, jakich próżno szukać na zwykłym soundtracku. Dla pozostałych, "zwykłych" melomanów to może być jednak za mało, aby jakkolwiek przekonać się do opcji zakupu. Szczególnie, że niemal cała druga płyta, na której znalazły się znane już doskonale trzy piosenki i wersje alternatywne poszczególnych utworów, jest zbytecznym balastem, który tylko niepotrzebnie winduje w górę cenę wydawnictwa. Rzeczone piosenki, wśród których usłyszymy też puszczaną współwięźniom przez Andy’ego arię z opery Mozarta, spokojnie zmieściłyby się na pierwszym krążku. Z kolei nowe warianty tematów niewiele różnią się od oryginałów.
Wśród tych ostatnich znajdziemy jednakże trochę dobra, którego przyjemnie jest posłuchać także w oderwaniu od filmu. Do takowych z pewnością należą „Horse Apple” (z nieco mylnym dopiskiem, który sugeruje jakoby na płycie była gdzieś obecna jego krótsza wersja), „Bible”, „Letters / Taxes”, „Hope / Gift Exchange”, „Kid Passed / Wild Injuns” oraz „Pacific / Graveyard”. Zwłaszcza te dwa ostatnie są ważne ze względu na kontekst – pierwszy odnosi się do osoby Tommy’ego, drugi wnosi trochę nadziei pod koniec filmu – także mogło ich brakować na wcześniejszym wydawnictwie. W żadnym wypadku nie są one jednak niczym więcej jak tylko miłym dodatkiem do głównego szkieletu ilustracji, zbudowane są także na dobrze nam już znanych melodiach i rozwiązaniach instrumentalnych.
Wszystkie pozostałe "nowości" to już raczej niezbyt przyjazny, ale też i niespecjalnie irytujący underscore – posępny, mroczny, dobrze odnajdujący się w konkretnych sekwencjach filmu, idealnie oddający naturę więzienia Shawshank, ale poza kontekstem właściwie nie mający racji bytu. Klimatyczny i na poziomie, lecz zbędny w odsłuchu. Tło, którego nawet w ruchomym obrazie niespecjalnie się zauważa – casus chociażby otwierającego obie formy przekazu „Main Title / Courtroom”. Dramatycznie niekiedy znaczące – jak na przykład we frapującym „Escape” – aczkolwiek generalnie jedynie wydłużające naszą przygodę z muzyką do niezbyt wygodnych 70 minut.
Jeśli więc macie już w swojej kolekcji płytę ze „Skazanych na Shawshank”, to możecie spokojnie darować sobie jakiekolwiek obcowanie z limitowaną edycją tegoż soundtracku. Edycją, którą – podobnie jak nuty Newmana – należy mimo wszystko docenić, chociażby przez wzgląd na wspomniane już atuty wizualno-techniczne. To jednak zdecydowanie nie wystarcza, by usprawiedliwić jego istnienie, a tym bardziej zakup.
Ta praca nigdy do mnie nie przemawiała, a w wersji uber-rozszerzonej to już na pewno nie dla mnie łakomy kąsek. Zostaje więc 3, bo jakieś tam znaczenie dla kariery TN ona miała.