"Twierdza" to pozycja, którą dobrze zna chyba każdy fan muzyki filmowej. Dla wielu była ona swoistym kamieniem milowym podczas ciągłych prób znalezienia czegoś, co definiuje ich preferencje muzyczne. Właśnie dzięki niej wielu dołączyło do naszego "bractwa". Ale co czyni ją tak przebojową? Co sprawia, że sięgają po nią nawet "pospolici zjadacze chleba"?
Przede wszystkim świetna tematyka i wyraźne wpływy muzyki rozrywkowej (głównie pop i rock). Tymi właśnie dwoma elementami Zimmer przyciąga do siebie masy. To nowoczesne podejście do muzyki, pomysłowość oraz ciągłe eksperymentowanie uczyniły z niego jednego z najbardziej pożądanych kompozytorów Hollywood. Poza tym elementami, które czynią "Twierdzę" tak przystępną, to niezwykła dynamika i zawrotne tempo muzyki. Wtedy tego typu muzyczny wigor był jeszcze mało powszechny, więc niby nie ma co się dziwić wielkiemu sukcesowi tego soundtracku, ale nawet dzisiaj trudno znaleźć tak chwytliwe kompozycje. Warto również wspomnieć o szeroko zastosowanej tu elektronice, bez której nie można by było osiągnąć tej mocy i rozrywkowego wydźwięku.
Jak wspomniałem, jednym z najmocniejszych punktów partytury jest bardzo dobra tematyka. Z dwoma najważniejszymi tematami mamy kontakt już w utworze numer jeden, czyli "Hummell Gets The Rockets". Pierwszy z nich jest smutny. Odzwierciedla dramatyczną stronę filmu, do której należą tragizm poczynań oraz decyzji gen. Hummella, silne odwołania do patriotyzmu (ci Amerykanie…) i liczne sceny aktów heroizmu wśród wojskowych. Stąd też oczywiście militarystyczno-patetyczne brzmienie całości. Drugi temat, to temat akcji. Spisuje się on w swojej roli oczywiście doskonale, jak to zwykle u Hansa. Jest dynamiczny, heroiczny i wpada w ucho.
Przy recenzji tak popularnej ścieżki, jaką jest "Twierdza" trudno napisać cokolwiek nowego. Wydaje mi się jednak, że o jednym nikt jeszcze nie wspomniał: pierwszy temat bez wątpienia wzorowany był na finale sonaty d-moll op. 31 Ludwiga van Beethovena. Nie jest to oczywiście tzw. "rżnięcie nuta w nutę", lecz wyraźna inspiracja. Prawdę mówiąc w wydaniu Zimmera brzmi nawet lepiej, że sobie pozwolę na taką małą herezję.
Na ścieżce "Hummell Gets The Rockets" kończy się "oficjalny" wkład Zimmera w ten projekt. Sam kompozytor z resztą zawsze zaznaczał, że to nie jego partytura, lecz Harry’ego Gregson-Williamsa i Nicka Glennie-Smitha. Wszyscy jednak wiemy, że Niemiec właściwie wykonał przy tej muzyce największą pracę. Skomponował bowiem dwa główne tematy, na których oparte są niemal wszystkie melodie poboczne przewijające się prawie przez całą płytę. To on także nadał kształt całej partyturze (pomysł, klimat). Zastanowiłbym się także czy Hans nie jest autorem tematu z, dającego chwilę wytchnienia, spokojnego "Jade". Jego wkład słychać moim zdaniem również w "In The Tunnels" oraz "Rocket Away".
Mimo swojej dużej przebojowości, siły i zawrotnego tempa, "Twierdza" ma także parę poważnych wad. Po pierwsze irytujące jest ciągłe powtarzanie dwóch, tych samych motywów w niemal wszystkich ścieżkach, które do tego są bardzo podobnie skonstruowane ("Rock House Jail", "In The Tunnels", "Rocket Away", "The Chase"). O ile jeszcze "Rock House Jail" pozwala się nasycić ów chwytliwymi tematami, to dalej robi się monotonnie. Jedyne urozmaicenie w tej kwestii przynosi "Mason's Walk – First Launch", skomponowane w znacznej części przez pana o inicjałach pani prezydent Warszawy.
Po drugie za duży błąd aranżacyjny uważam użycie gitary elektrycznej, która zupełnie nie pasuje do klimatu muzyki i mocno gryzie się z orkiestrą. A do tego dochodzie jeszcze moja prywatna awersja do tego instrumentu. Szczególnie razi mnie jego nadmierne użycie w "In The Tunnels", przez co niektóre frazy brzmią bardzo kiczowato.
A na koniec zostawiłem sobie dwie najgorsze ścieżki albumu: "The Chase" (written by Don Harper) i "Fort Walton – Kansas". "The Chase" mdli zastosowaną tam na zbyt dużą skalę elektroniką, która sączy się z niego jak szambo z dziurawej rury kanalizacyjnej. Utwór ten, mimo dwóch ciekawych tematów (jednej z "Rock House Jail" i drugiej pojawiającej się po raz pierwszy), jest raczej kiepskim zakończeniem albumu… Źle robi się jednak już przy utworze siódmym, prezentującym tandetną, radosną rockową melodię. Zupełnie niepotrzebny, rzęchowaty kawałek.
Czegokolwiek by jednak o "Twierdzy" nie powiedzieć, to nie można odmówić jej przebojowości i pewnego nowatorstwa w dziedzinie muzyki akcji. Praca ta stała się później inspiracją zarówno dla innych kompozytorów, jak i dla samego Hansa oraz jego kolegów z Media Ventures. To po części na niej oparte zostały takie kompozycje, jak "Peacemaker", "Gladiator" (ewolucja z "Peacemakera") czy kontrowersyjni "Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły" (to swoją droga ciekawe, iż dwie najbardziej przebojowe prace Hansa powstały w największym pośpiechu – "Piraci…" i "Twierdza"). Może nawet Budka Suflera podkradła jeden temat w swoim "Balu Wszystkich Świętych" (kawałek z 4:02 z "dwójki")?
Gdyby nie "Twierdza", kto wie na jakim etapie byłoby teraz pisanie action score'ów. Wiem, że to "Black Rain" i "Bad Boys" były tą "właściwą" rewolucją, ale dopiero przy "Twierdzy" osiągnęła ona imponujące rozmiary.
jeden z najbardziej przecenionych scorów w historii muzyki filmowej..