John le Carré od lat przyciągał uwagę czytelników swoimi realistycznymi powieściami z nurtu literatury sensacyjno-szpiegowskiej. Po takich filmach jak „Szpieg” i „Wierny ogrodnik”, tym razem postanowiono przenieść na mały ekran „Nocnego recepcjonistę”. Bohaterem jest Jonathan Pine (Tom Hiddlestone) – eks-żołnierz pracujący jako kierownik hotelu w Kairze. Na skutek dramatycznych wydarzeń, wplątuje się on w walkę między wywiadem a handlarzem bronią, Richardem Roperem (Hugh Laurie). Produkcja BBC i AMC to wyciszone kino sensacyjne, skupione bardziej na psychologicznej rozgrywce, w której przenosimy się z miejsca na miejsce oraz obserwujemy mechanizmy działania wywiadu.
Reżyserująca całość Susanne Bier przyzwyczaiła nas do współpracy z kompozytorem Johanem Söderqvistem. Jednak tym razem Dunka dokonała zmiany, zatrudniając Victora Reyesa – hiszpańskiego maestro, znanego głównie z takich produkcji jak „Pogrzebany”, czy „Grand Piano”. Specjalista od thrillerów wydawał się więc dobrym wyborem.
Album wydany przez Silva Screen Music jest niemal w całości zdominowany przez underscore, co z racji gatunku jest uzasadnione. W końcu to serial szpiegowski, pozbawiony efekciarstwa. Pierwszy i jedyny interesujący temat pojawia się w krótkim temacie z czołówki – elegancki, ale i trzymający w napięciu walc, uderza w słuchacza sekcją dętą, pachnącą stylistyką bondowską. Kompozycja ta przewija się wielokrotnie w różnych aranżacjach (liryczna odsłona jest grana przez fortepian lub akordeon), stając się filarem całej pracy. Wspomniana liryka ma przy tym dość ponury posmak, potęgowany przez wolny fortepian i smyczki („He Never Told His Real Name” czy „I Brought You Some Flowers”).
Underscore jest tutaj budowany na dwa sposoby. Pierwszy to bardziej szykowna wersja tego, co robią członkowie RCP, czyli nerwowe, nawarstwiające się skrzypce z delikatnie wplecioną elektroniką (m.in. środek „The Night Manager Desk” czy pulsujące „Suspicious Minds” z trzaskami a la „Sherlock”). Jednak jest to lepiej zrealizowane warsztatowo i nie drażni tak mocno, co słychać w „A Proper Villa”. Sporadycznie też opadające i niemal melancholijne dźwięki tej sekcji orkiestry budują aurę niepokoju („Maybe You Killed Her", „Samara”). Na ekranie brzmi to całkiem nieźle, ale poza nim nie jest w stanie wywołać równie silnego wrażenia.
Drugim sposobem jest zabarwienie całości elementami orientalnymi, szczególnie perkusjonaliami, zaznaczając przeniesienie akcji do Egiptu. Fragmenty te dominują głównie w końcówce ilustracji, jednak egzotyczny klimat pojawia się już w drugim utworze „All the Great Philanthropists of Our Time Are Businessmen”. Najbardziej czuć jego obecność pod koniec całego score’u. Od „In The Same Hotel” aż do melancholijnego „Farewell” zaczyna się prawdziwy galop i dynamiczna jazda bez trzymanki. Nawet jeśli brak tutaj czegoś nowego oraz oryginalnego, to brzmi to rewelacyjnie także poza kontekstem, stosownie podnosząc adrenalinę (utrzymane w duchu Powella „Deceit”).
Reyes sięga tutaj po sprawdzone patenty i kolejny raz pokazuje, że suspens to jego drugie imię. Nim stoi właśnie cały „The Night Manager”, który jest potwierdzeniem sprawnego rzemiosła hiszpańskiego artysty. Na szczęście nie jest to ciężkostrawna ilustracyjna tapeta, chociaż gros tej kompozycji ma swoje miejsce tylko na ekranie. Słowem prawie jak James Bond. Na szczęście prawie nie robi tu wielkiej różnicy, dlatego ostatecznie daję 3,5 nutki.
Ciekawy serial, znakomicie zagrany. Muzyka sprawdza się w nim należycie, miejscami jest autentycznie bondowska w swej manierze. 3,5 się należy spokojnie.