Missing Link
Kompozytor: Carter Burwell
Rok produkcji: 2019
Wytwórnia: Lakeshore Records
Czas trwania: 52:55 min.

Ocena redakcji:

Praziomek

 

Laika jest jednym z nielicznych studiów, które realizują animacje w bardzo czasochłonnej technice poklatkowej. Choć ich filmy nie są zbyt dochodowe, zwracają uwagę krytyki przywiązaniem do detali oraz dotykaniem poważnych tematów w sposób mądry i dojrzały. W porównaniu z poprzednimi dokonaniami studia Travisa Knighta „Missing Link” (polskie tłumaczenie tego tytułu to taka kpina, że nie chce mi się tego komentować) jest bardzo klasyczną opowieścią dla młodego widza.

Sama historia osadzona jest w XIX wieku, a jej bohaterem sir Lionel – ekscentryczny podróżnik, który za wszelką cenę chce dołączyć do elitarnego klubu dżentelmenów. Szansą na realizację tego daje mu pewien tajemniczy list, którego autorem okazuje się… Wielka Stopa, pragnący dotrzeć do swoich krewnych w Himalajach. Jednak w ślad za nim wyrusza zbir wynajęty przez prezesa klubu. Opowieść jest prosta, ale wygląda olśniewająco dzięki szczegółowej scenografii, płynnej animacji oraz niezłej akcji.

burwell-8118814-1590001196Ale nas najbardziej interesuje muzyka. „Praziomek” klimatem oraz realiami budzi skojarzenia z powieściami przygodowymi w duchu Juliusza Verne’a. Można byłoby się spodziewać angażu kogoś pokroju Michaela Giacchino czy Alana Silvestriego. Laika ostatnimi czasy współpracowało zaś z Dario Marianellim, który pewnie też mógłby podołać. Ostatecznie do napisania muzyki został wybrany Carter Burwell. Na pierwszy rzut oka ten wybór może wydawać się absurdalny. Maestro miał niewielkie doświadczenie przy filmach animowanych (zrobił wspólnie z Donem Davisem „Goofy’ego na wakacjach” oraz samodzielnie „Anomalisę”), zaś kinem przygodowym też się na co dzień nie zajmuje. Niemniej Amerykanin przyjął wyzwanie. I co z tego wyszło?

Kompozytor dostał jasno określone zadanie: muzyka miała być w starym stylu, zaś wśród inspiracji reżyser wymieniał ilustrację Victora Younga do „W 80 dni dookoła świata”. Czyli miało być granie z rozmachem. Jak wspomina Burwell: Chcieliśmy brzmienia wielkiej orkiestry, około 80-90 osób, ale nie mieliśmy wystarczająco dużego studia. Nagrywaliśmy w Abbey Road Studio 2 – które przyniosło sławę The Beatles – gdzie było miejsce dla 40 muzyków, a nie 80. Więc najpierw nagraliśmy smyczki oraz dęte drewniane z pomocą około 40 ludzi. Następnie dołączyło 12 muzyków grających na dętych blaszanych, aby dograć ich do sekcji dętej i smyczków, a potem perkusistów, by dograć całość. I jest to, obok „Ave, Cezar!”, najbardziej rozbuchana muzyka w całym dorobku Burwella.

Fundamentem całości jest temat związany z sir Lionelem, opisujący jego determinację, walkę oraz niezmordowaną siłę. Czuć to już w momencie konfrontacji z potworem z Loch Ness („Lionel vs Nessie”), gdzie w połowie te smyczki zaczynają „skakać”, dołączają kotły, dęciaki, a nawet harfa. Temat zaczyna nabierać niemal heroicznego charakteru, dostojeństwa i jest obietnicą wielkiej przygody. Maestro troszkę się tym motywem bawi, dodając dźwięki fortepianu („A Letter”), hiszpańsko brzmiącą gitarę i trąbkę („Thunderclouds”) czy przyspieszając tempo (naładowane perkusją i kotłami „Stormy Waters”), więc nie ma miejsca na nudę.

Jest jeszcze drobny temacik dotyczący trzeciej istotnej członkini wyprawy, czyli Adeliny Fortnight. Wyróżnia go głównie użycie kastanietów (miejsce pochodzenia) oraz eleganckie dźwięki skrzypiec i instrumentów dętych drewnianych. Pojawia się on na albumie dwa razy: w cudownym, ciepłym „Breaking and Entering” oraz krótkim „Terrible Thieves”.

Ważne są tutaj sceny akcji towarzyszące podczas podróży do Shangri-La. W zależności od tego, gdzie znajdują się bohaterowie, zmienia się instrumentarium. Skoro jest Dziki Zachód, obowiązkowo pojawia się gitara oraz typowe dla tego stylu skrzypce („Westward Ho”, żwawe „Bar Brawl” czy rozpędzone„Stenk At the Station”), a leśna przestrzeń opisywana jest fletami w stylu Jamesa Hornera („Forest Primeval”). Tym większym szokiem było dla mnie jednocześnie niesamowicie rozbuchane i melodyjne „Stormy Waters”. Szybka perkusja, kotły, podniosłe smyczki z dęciakami – brakuje tylko chóru do szczęścia. W podobnym tonie gra krótkie „Escape Plan” i znacznie spokojniejsze „No One Will Remember Your Name”.

Jednak poszukiwacze bardziej intensywnych wrażeń będą zachwyceni kulminacyjnym „Ice Fight”, gdzie do galopujących smyczków dołączają krótkie wejścia kotłów z dęciakami. I chociaż w środku pojawia się chwila na złapanie oddechu, ale to dosłownie chwila. Albowiem gdy stawka staje się poważniejsza, do gry wchodzą dęciaki, a pod koniec wkraczamy w bardziej horrorowe klimaty.

 

Kiedy już trafiamy do krainy pełnej Wielkich Stóp, muzyka coraz bardziej zostaje zabarwiona hinduskim instrumentarium. Obowiązkowy sitar, skromne perkusjonalia i flety tworzą niesamowity klimat, zwłaszcza w połączeniu z orkiestrą, co czuć w „The Himalayas”, imponującym „Big Foot Prints” czy potężnym „Shangri-La”, gdzie dołącza chór. W tych momentach wręcz czuć piękno oraz majestat tego cudownego, choć nieufnego miejsca.

Na sam koniec dostajemy całkiem sympatyczną, utrzymaną w lekko swingowym duchu piosenkę „Do-Dilly-Do” niejakiego Waltera Martina. I nawet ten cudny klimat, kojarzący mi się z latami 20. XX wieku, dziwnie tu pasuje. Jest leciutko, gra band z fortepianem oraz dęciakami, a i sam wokal jest odpowiednio mięciutki. Kiedy wjedzie refren, to się od uszu nie odklei.

Choć albumowo jest tu parę drobnych wad w postaci kilku minut tapety czy zbyt krótkich fragmentów, to „Missing Link” potwierdza wielką formę Burwella. Maestro stworzył epicką muzykę do kina przygodowego w starym, dobrym stylu. To klimatyczna, pełna ciekawych tematów oraz zrobiona z rozmachem i przestrzenią praca. Marzy mi się, żeby Amerykanin dostał szansę na realizację jakiegoś blockbustera. Chociaż znając obecne upodobania producentów, nie nastąpi to zbyt szybko.

Autor recenzji: Radosław Ostrowski
  • 1. Missing Link
  • 2. Lionel vs Nessie
  • 3. A Letter
  • 4. Dark Days
  • 5. Westward Ho
  • 6. Forest Primeval
  • 7. What Do I Call You?
  • 8. Bar Brawl
  • 9. Breaking and Entering
  • 10. More Than Acquaintances
  • 11. Terrible Thieves
  • 12. Stenk At the Station
  • 13. Stagecoach
  • 14. Susan
  • 15. Thunderclouds
  • 16. Stormy Waters
  • 17. Passage to India
  • 18. The Himalayas
  • 19. Don’t Mention the Chicken
  • 20. Dinner with Gamu
  • 21. Climbing
  • 22. Big Foot Prints
  • 23. Shangri-La
  • 24. Myth Made Real
  • 25. The Inescapable Pit
  • 26. Prove It
  • 27. Escape Plan
  • 28. No One Will Remember Your Name
  • 29. Ice Fight
  • 30. My Own Adventure
  • 31. The Fiji Mermaid
  • 32. Do-Dilly-Do (A Friend Like You) – Walter Martin
4
Sending
Ocena czytelników:
4 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Asian X.T.C

Asian X.T.C

Rocznie na całym świecie powstaje mnóstwo filmów i nie mniej ścieżek dźwiękowych jest wydawanych na płytach. Zapoznawanie się z nimi wszystkimi jest z oczywistych powodów niemożliwe, dlatego nikt tak naprawdę nie wie ile arcydzieł i naprawdę świetnych ścieżek...

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...