Joe Hisaishi jest obecnie jednym z najbardziej cenionych kompozytorów muzyki filmowej na świecie. Jego kariera rozpoczęła się blisko 30 lat temu wydaniem pierwszej solowej płyty pod tytułem "MKWAJU". Kompozytor uchodzący za ambitnego eksperymentatora już wtedy próbował zaistnieć w świecie filmu. Szansę od losu otrzymał w roku 1983, kiedy zaproponowano mu stworzenie Image Album do filmu "Nausicaä z Doliny Wiatru". Hisaishi wykorzystał tę szansę komponując szereg utworów, które zachwyciły reżysera (Hayao Miyazakiego) i otwarły mu drogę do dalszej pracy nad filmem. Efektem tego stała się wydana rok później ścieżka dźwiękowa, która przez kolejne kilkanaście lat była aż trzykrotnie wznawiana, sprzedając się w gigantycznych nakładach.
Pracę nad "Nausicaä z Doliny Wiatru" poprzedziło stworzenie przez japońskiego kompozytora Image Album – zbioru utworów zainspirowanych szkicami koncepcyjnymi i scenariuszem filmu. Już wtedy Hisaishi nakreślił tematy i idee, które miały znaleźć się w filmie. Image Album stworzony został na syntezatorach, ze skromnym udziałem instrumentów akustycznych. Kompozytor wykorzystał zadziwiające połączenia najróżniejszych dźwięków, które w latach 80 uchodziły za esencję nowoczesności. Z perspektywy czasu można ocenić, że całość brzmiała niczym kompozycje Vagelisa w wersji Italo Disco. Jednak 25 lat temu właśnie taka muzyka idealnie wpisywała się to w postapokaliptyczną wizję świata przedstawioną w filmie. "Nausicaä z Doliny Wiatru" rozgrywa się w dalekiej przyszłości, kiedy ludzie po bliżej nieokreślonym kataklizmie, próbują odbudować swoje społeczeństwo. Ich głównym wrogiem stają się gigantyczne owady i Ugór – śmiercionośna dżungla pochłaniająca ludzkie siedliska.
Ostateczna ścieżka dźwiękowa została znacznie bardziej dopracowana brzmieniowo, kilkukrotnie wykorzystując nawet orkiestrę symfoniczną. Główną ideą pozostało jednak uwierzytelnienie opowiadanej historii przez wykorzystanie muzyki kojarzącej się z daleką przyszłością. Szczególnie widoczne jest to kompozycjach przypisanych niezwykłym istotom zamieszkujących świat przyszłości – Ohum, Ugór, gigantyczne owady. Muzyka orkiestrowa znacznie częściej towarzyszy ludziom i toczącym się między nimi konfliktom. Hisaishi wykorzystuje tutaj jednoznacznie kojarzące się wojskowe werble i fanfary ("Kushana's Invasion", "Battle"). Można się doszukiwać w tym głębszego przesłania mówiącego, że mimo iż świat wokół nas się zmienia, ludzka nienawiść i pragnienie władzy pozostają niezmienne od setek lat. Dlatego te fragmenty filmu ilustrowane są klasyczną muzyką orkiestrową, będącą esencją ludzkiej cywilizacji ze wszystkim jej aspektami. Z drugiej strony najbardziej pozytywne emocje, pojawiające się w filmie, również ilustrowane są delikatną grą orkiestry i niewinnym, dziecięcym śpiewem.
Pod względem tematycznym niemal wszystko Joe Hisaishi zaprezentował już na Image Album. Film otwiera oczywiście piękna melodia przewodnia, która przez ostatnie 25 lat doczekała się kilku ulepszeń i bogatszych orkiestracji, pojawiając się na kolejnych kompilacjach muzyki Japończyka. Na ścieżce dźwiękowej do "Nausicaä…" pojawiła się również, po raz pierwszy, kilkuletnia córka Hisaishiego – Mai Fujisawa. Śpiewa tutaj słodkie "lalala" w utworach "Interchange with the Ohmu" i "Nausicaa – Requiem". Zresztą ten ostatni utwór jest jedyną melodyczną nowinką w stosunku do Image Album – słyszymy tutaj kilka nut łudząco przypominających fragment "Sarabande" Georga Friedricha Haendla. Cała reszta materiału tematycznego jest charakterystyczna dla Hisaishiego – chwytliwa, urzekająca i malownicza – mimo że w tym przypadku zdecydowanie ważniejsze okazują się futurystyczne aranżacje i paleta brzmieniowa. Grymas niezadowolenia może pojawić się podczas słuchania muzyki sonorostycznej, która kilkukrotnie posłużyła kompozytorowi do ilustracji fragmentów filmu mających przerazić widza ("The Resurrection of the God Warrior").
Dzień, w którym Joe Hisaishi poznał Hayao Miyazakiego, można spokojnie porównywać to pierwszego spotkania Stevena Spielberga i Johna Williama czy Tima Burtona i Danny’ego Elfmana. Młody japoński kompozytor z nikłym dorobkiem, zetknął się bowiem wtedy z ambitnym i niezwykle utalentowanym animatorem, który właśnie zaczynał budować swoją firmę. Prace nad filmem "Nausicaä z Doliny Wiatru" formowały bowiem zespół ludzi, którzy zaraz po premierze zdecydowali się założyć Studio Ghibli. Jego twórcami byli Hayao Miyazaki, Isao Takahata i Toru Hara. Spotkanie ich w tym momencie kariery, było dla Hisaishiego początkiem drogi na szczyt. Po sukcesie "Nausicaä…" dalsza współpraca była kwestią bezdyskusyjną, a jej owoce rodziły się kolejne 25 lat, nieustannie zdumiewając widzów i słuchaczy na całym świecie…
0 komentarzy