War… is fantastic!
Po udanej misji w Iraku, Topper Harley przeszedł na emeryturę i skończył z zabijaniem. Ale kiedy jego dowódca zostaje schwytany przez ludzi Saddama Husajna, nasz heros znów musi wrócić do akcji. O tym w skrócie opowiada „Hot Shots 2”, który jest parodią kina akcji (ze wskazaniem na trzecią część „Rambo”), wszelkich klisz tego gatunku oraz reguł sequeli. I jest to niestety ostatnia udana filmowa parodia tria ZAZ. Ale zamiast opowieści o najkrwawszym filmie wszechczasów, opowiem o jego muzyce.
Odpowiada za nią już nie Sylvester Levay, ale uznany i ceniony Basil Poledouris, co mogło wydawać się sporym zaskoczeniem, gdyż kompozytor nie jest specjalnie kojarzony z komediami, ale z epickiej muzyki orkiestrowej zmieszanej z elektroniką. Całość wydało ponownie Varese Soundtrack w formie 30-minutowego albumu.
Nie mogło zabraknąć tu werbli i dęciaków, które kojarzą się z armią i militariami, zaś „Main Title” zahacza o prace Jerry’ego Goldsmitha (końcówka z nerwowym fortepianem i trąbkami przypomina „First Blood”). Nie brakuje także pompatycznej muzyki akcji, gdzie dęciaki ze smyczkami idą ręka w rękę, niekiedy przypominając trochę „Robocopa” („Dispong Fight” z nielicznymi delikatnymi fragmentami harfy). Podobnie marszowe „Reel 5” z westernową harmonijką, które w połowie staje się bardzo ilustracyjne, czy bardziej elektroniczne „Colonel Turture”, w jakim sekcja dęta i smyczkowa nadaje absurdalnej scenie przesłuchania sporej dawki patosu.
Jednak „Hot Shots 2” to nie tylko akcja z przymrużeniem oka. Są tutaj też tematy liryczne. Pierwszy pojawia się w „The 3 Bears / Flovian Sea”, gdzie pojawia się delikatniejsza wersja tematu przewodniego na klarnet, harfę i smyczki. W drugiej części utworu do głosu dochodzi natomiast sentymentalna piosenka śpiewana z włoskim akcentem („Innamorata”) w towarzystwie gitary, mandoliny i akordeonu (scena w restauracji, gdzie zaraz dojdzie do egzekucji Solozza).
Drugi temat pojawia się na początku „Gotta Light?” i rozpisany jest na saksofon oraz klawisze (odpowiednio mocno pachnące „Nagim instynktem”), do jakich potem dołącza instrumentalna wersja wspomnianej piosenki. W połowie akcja rusza dalej, nabierając podniosłego charakteru marszu – swóje robią smyczki, elektronika i kastaniety. Pozostałe utwory to mieszanka liryki i underscore’u przyprawiona wojskowym brzmieniem, zahaczająca o Orient („Saddam Battles”), co tworzy mocną mieszankę wybuchową.
W filmie muzyka ta sprawdza się naprawdę dobrze, zaś pomysłowa aranżacja, sprawna realizacja i krótki czas trwania płyty powodują, że „Hot Shots 2” słucha się lepiej od poprzednika. Poledouris w formie pastiszu zrobił to, co wielu nie wychodzi na poważnie, podkreślając siłę swojego rzemiosła i sprawnego warsztatu. Naprawdę dobra i przyjemna pozycja.
Można byłoby wspomnieć o wykorzystaniu przez Poledourisa w końcówce ostatniego utworu tematu z serialu „Sea Hunt” z 1958 roku w którym zagrał nomen omen Lloyd Bridges. Zresztą motyw ten pojawia się w scenie, kiedy prezydent Benson przepływa pod irackim statkiem, co jest właśnie bezpośrednim odwołaniem do tego serialu. A co do recki to generalnie zgoda. W zasadzie główny cytat doskonale opisuje tę ścieżkę.
Myślę, że taki kontrast – pompatyczna i podniosła muzyka na tle komediowej akcji to bardzo dobry pomysł autorów filmu, ponieważ potęguję efekt komiczny.
http://tangerine-team.tk
http://