Finding Nemo
Kompozytor: Thomas Newman
Rok produkcji: 2003
Wytwórnia: Walt Disney Records
Czas trwania: 61:01 min.

Ocena redakcji:


Wow – to zarówno pierwsza ścieżka na płycie, jak i właściwa reakcja na stworzoną przez Newmana muzykę. I jest ku temu kilka powodów. Po pierwsze, Thomas Newman po raz pierwszy zdecydował się na skomponowanie muzyki do filmu animowanego, do tego z wytwórni Disneya. I jest to po dziś dzień (czyli do czasu kiedy recenzja ta jest pisana) jedyna taka pozycja w jego oryginalnym dorobku. Po drugie, ze względu na ten dorobek, była to dość niespodziewana wiadomość dla jego fanów. Wszyscy zadawali sobie pytanie czemu to on, a nie jego kuzyn Randy, który jest przecież w dużej mierze znany z muzyki do takich filmów, zajął się oprawą do najnowszego wówczas filmu Pixara. Po trzecie, sam film jest także dość nietypowy, bo raz: że jego akcja toczy się w środowisku wodnym, z udziałem rybek i innych morskich stworzeń, a dwa: że sama historia jest nieco bardziej mroczna i "dorosła" niż inne tego typu produkcje. Po czwarte – zważywszy na jego kuzyna – istniała możliwość, iż Thomas pójdzie w ślady Randy'ego i napisze typową, ckliwą i pogodną partyturkę.

 

t_newman-4108311-1590000964A byłoby to dziwne, gdyż pomimo kilku optymistycznych pozycji, jego muzyka jest dość dziwna i inna od reszty tego, co możemy usłyszeć. Przeważa w niej mrok, tajemnica i charakter, który często jest dość trudno odebrać. W rezultacie bali się wszyscy wyników tej pracy, począwszy od fanów, poprzez producentów, a na samym kompozytorze – który potem w wielu wywiadach podkreślał, iż był to jego najtrudniejszy projekt – skończywszy. Na szczęście słuchacze mogą odetchnąć z ulgą, bo Newman stworzył muzykę niesamowicie świeżą i pomysłową, a co za tym idzie – ciekawą. I choć kilka minusów niewątpliwie wyszło, to całość jest jak najbardziej udana. Zapraszam więc na małe FAQ 😉

1. Co jest takiego niezwykłego w tej płycie?

Jej styl. To płyta, w której każdy co bardziej orientujący się w temacie człowiek wyczuje rękę Newmana, a zarazem idealnie spełniająca swe zadanie w filmie stricte dla dzieci. Do tego kompozytor nieustannie eksperymentuje, bawiąc się zarówno własną, jak i cudzą twórczością, przez co dostajemy kilka niezmiernie interesujących wariacji. A pomijając to jest to kompozycja niezwykła sama w sobie, gdyż naprawdę śliczna.

2. Jak muzyka ma się do filmu?

Jak już mówiłem, w obrazie spełnia swoje zadanie w 100%. Poza nim także się sprawdza. Osoby, które znają film, bez problemu wczują się w klimat płyty, odnajdą poszczególne ilustracje danych scen, dadzą się łatwiej ponieść i będzie im się lepiej słuchać. Osoby, które zaś filmu nie widziały, mogą odebrać płytę już gorzej, aczkolwiek i one powinny się dobrze bawić. W każdym bądź razie Thomas Newman wykonał dobrą robotę.

3. Jak najlepiej podejść do muzyki?

Najlepiej samemu, w ciszy i spokoju. Nie jest to bowiem muzyka łatwa, a w dodatku czas i rozkład zastosowany na krążku może zniechęcić. Mnie osobiście najlepiej słucha się tej pozycji w nocy. Aczkolwiek lepiej jej nie zarywać i do słuchania podejść w miarę wypoczętym, bo choć większość kompozycji jest krótkich, to wszystkie razem trwają ponad godzinę.

4. Jaki nastrój przeważa? Jak sprawuje się instrumentarium?

Na pewno przeważa nastrój wielkiej przygody, jaką jest sam film. I, tak jak w filmie, optymizm i zabawa przeważa nad smutkiem i dramatem, którego także tu nie brak. Jest to więc na wpół poważny score, a na wpół wariacki, choć druga połowa zdecydowanie przeważa. A instrumentarium jest dość różnorodne, aczkolwiek charakterystyczne dla kompozytora. Przeważa fortepian, skrzypce i wiolonczele. Jest też flet, sekcja dęta, gitara (zwykła i elektryczna), lira, perkusja, a nawet lutnia. W niektórych momentach daje o sobie znać syntezator i cała masa dźwięków egzotycznych. Szczytem jest natomiast wkręcenie autentycznych dźwięków i odgłosów z filmu, jak np. na początku "Mt. Wannahockaloogie", "School of Fish" i "Time To Let Go", w którym śpiewa Darla, czy też wystylizowanie instrumentów aby tak brzmiały – początek "First Day", gdzie ma się wrażenie latającej rybiej płetwy. Także prawdziwy raj dla odkrywców.

5. Jakie utwory się wyróżniają? Które są najlepsze?

finding_nemo2-3614111-1590000980Oj, dużo by wymieniać, bo na 40 utworów co najmniej połowa. Na pewno bardzo podobało mi się (oprócz nadmienionych wcześniej) pierwsze siedem, począwszy od "Wow", a na "Divers" skończywszy. Newman bardzo fajnie komponuje tu utwory dramatyczne ("Barracuda", "The Divers") z tymi pogodnymi ("Wow", "First Day", "Field Trip"). Interesująco wypada łagodny, trochę smutny i niesamowicie piękny temat główny, czyli "Nemo Egg (Main Title)", który potem słychać jeszcze w "The Little Clownfish From The Reef". Natomiast najbardziej zaskakuje "Mr. Ray Scientist", w którym to Newman, świadomie lub nie, nawiązał do "Road To Perdition", co da się także wyczuć we fragmentach "Swim Down".

 

Z dalszych utworów warto zwrócić uwagę na niesamowicie dramatyczne i niepokojące "Lost"; motyw zapominalskiej Dory w "Short-Term Dory"; "Why Trust A Shark?" i "Friends Not Food" ze spotkania z rekinami – utwory niezwykle ciekawe aranżacyjnie i trzymające w napięciu, bardzo dynamiczne. Dalej "Fish-O-Rama" i "Mt. Wannahockaloogie" – to jedne z tych, gdzie Newman bawi się motywami, w tym przypadku jazzem w pierwszym utworze, a motywem jako żywo przypominającym williamsowe "Jaws" albo inną horrorową muzykę. Podobnie w "Foolproof", gdzie pobrzmiewa motyw "Mission: Impossible", albo w leniwym "The Turtle Lope", gdzie pod koniec mamy wariację plażowych przebojów i trochę hawajskich melodii.

 

Trochę z innej beczki, ale równie niesamowite jest choćby "Jellyfish Forest", które gra na emocjach podczas niepokojącej, a potem obróconej w żart przeprawy przez chmarę meduz. Także "Filter Attempt" przyciąga swoją dynamiką i niepokojem, a "Darla Filth Offramp" bardzo sensacyjną narracją, niczym w filmach akcji. O dziwo, na tym całym tle wybija się niepozorne, niemal bez wyrazu "Lost In Fog" – krótki i tajemniczy kawałek. Niesamowity jest także kawałek "Pelicans", który po prostu nierozerwalnie kojarzy mi sie teraz z tymi ptakami, tak został zainscenizowany. Na koniec "Friends Like These", czyli bardzo wesoła, pełna na- i rozwiązań muzyka z napisów końcowych. Te właśnie punkty przykuły moją największą uwagę, choć absolutnie każdy utwór oferuje coś oryginalnego, świeżego i każdego słucha się świetnie.

6. A co z piosenką na koniec? Czy nie kłóci się z resztą?

O dziwo nie. Łagodny śpiew Robbiego Williamsa, który wykonuje legendarny już przebój, bardzo ładnie komponuje się z resztą i zamyka płytę. Z pewnością pomaga to, że ulokowany został na końcu, ale on po prostu pasuje do całości, zarówno tej filmowej, jak i muzycznej.

7. No dobra, a co z minusami?

Niestety są. Dla mnie trzy dość spore. Pierwszym z nich jest długość płyty. Godzina przy takim filmie i tego typu utworach, to chwilami za dużo. Drugim minusem jest sama ilość i rozlokowanie utworów. Czasem słuchanie staje się naprawdę trudne i nużące, tym bardziej, że większość jest bardzo krótka i ledwo się skończy, a już wkracza następny. I choć utwory zostały tu ułożone w kolejności takiej, jak w filmie, to myślę, że swobodnie można je było złożyć w kilka większych. Trzecim minusem jest jej różnorodność, do której bardzo wiele osób – szczególnie tych lubiących tradycyjną muzykę filmową albo typowo bajkową – może się zrazić. Ja bawiłem się świetnie, ale na pewno nie spodziewałem się czegoś takiego.

8. Jak płyta ma się do reszty twórczości Newmana?

To pytanie podpada właściwie pod kolejny, choć nieoficjalny minus. O ile sama partytura jest niesamowicie świeża i oryginalna na tle innych rysunkowych dzieł, o tyle porównując ją do twórczości Thomasa Newmana traci na tej świeżości. Nieznacznie, ale jednak. Newman ma bowiem znacznie oryginalniejsze pozycje w swej filmografii, jak choćby "The Horse Whisperer" czy "Road to Perdition". "Finding Nemo" plasuje się gdzieś pośrodku, a jej wyjątkowość polega na tym, że jest to jedyna kompozycja Newmana do animacji.

9. Jakieś nagrody?

Kilka. "Finding Nemo" to jedna z najbardziej utytułowanych prac Newmana. Zdobyła nominację do Oscara, nagrody Saturna i Golden Satellite Award. Wygrała natomiast statuetkę BMI Film Music Award i nagrodę Annie. Wydaje się mało, ale większą ilością nagród pochwalić się może tylko "American Beauty". A to już coś.

10. Wnioski – polecić czy nie polecić?

Oczywiście, że polecić. Mimo wszystkich minusów i niedogodności, płyta ta jest niesamowitą muzyczną przygodą, nie mniejszą od tej filmowej. Wielu może być niezadowolonych, ale żeby być niezadowolonym, trzeba najpierw samemu odsłuchać. Płyta męczy, to fakt, ale w znacznie większej mierze fascynuje i ciekawi. Polecam więc, bo warto. Cztery gwiazdki na pięć to myślę wystarczająco mocna ocena, jak na tak osobliwą ścieżkę, jaką jest partytura "Finding Nemo".

11. Coś jeszcze ?

A jakże! Wydano jeszcze płytę "Ocean Favorites", która jest zbiorem piosenek zainspirowanych filmem, a które z kolei wykonują filmowe zwierzaki. Na płycie tej znajdują się też komputerowe dodatki. Dla fanów filmu z pewnością nie lada to gratka, a innym polecam jednak partyturę Newmana.

Autor recenzji: Jacek Lubiński
  • 1. Wow
  • 2. Barracuda
  • 3. Nemo Egg (Main Title)
  • 4. First Day
  • 5. Field Trip
  • 6. Mr. Ray, Scientist
  • 7. The Divers
  • 8. Lost
  • 9. Short-Term Dory
  • 10. Why Trust A Shark?
  • 11. Friends Not Food
  • 12. Fish-O-Rama
  • 13. Gill
  • 14. Mt. Wannahockaloogie
  • 15. Foolproof
  • 16. Squishy
  • 17. Jellyfish Forest
  • 18. Stay Awake
  • 19. School Of Fish
  • 20. Filter Attempt
  • 21. The Turtle Lope
  • 22. Curl Away My Son
  • 23. News Travel
  • 24. The Little Clownfish From The Reefe
  • 25. Darla Filth Offramp
  • 26. Lost In Fog
  • 27. Scum Angel
  • 28. Haiku
  • 29. Time To Let Go
  • 30. Sydney Harbour
  • 31. Pelicans
  • 32. Drill
  • 33. Fish In My Hair!
  • 34. All Drains Lead To The Ocean
  • 35. ...P. Sherman, 42 Wallaby Way, Sidney...
  • 36. Fishing Grounds
  • 37. Swim Down
  • 38. Finding Nemo
  • 39. Fronds Like These
  • 40. "Beyond The Sea" - Robbie Williams
4
Sending
Ocena czytelników:
4 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...

Halston

Halston

Roy Halston – zapomniany, choć jeden z ważniejszych projektantów mody lat 70. i 80. Człowiek niemal cały czas lawirujący między sztuką a komercją, został przypomniany w 2021 roku dzięki miniserialowi Netflixa od Ryana Murphy’ego. Choć doceniono magnetyzującą rolę...