Już na początku zaznaczę, że jestem absolutnym fanem (choć dalekim od fanatyzmu) zarówno filmu, jak i muzyki w nim zawartej. Obie pozycje uważam zresztą za jedne z najlepszych i najciekawszych dokonań Johna Carpentera, które w taki czy inny sposób zasłużyły na swój kultowy status. Z pewnością bowiem każdy, kto widział film, kojarzy niezapomniany motyw przewodni, który obok postaci Snake'a Plisskena i mrocznej atmosfery jest jednym z największych atutów tej produkcji, do której sukcesu walnie się zresztą przyczynił.
I od niego też zaczyna się płyta – świetny, mroczny, elektroniczny kawałek, który (co by o nim nie pisać) nie zestarzał się ani trochę i wciąż poraża zarówno swym minimalizmem, jak i niepowtarzalnym klimatem. Coś kapitalnego! Już dla tego tematu warto zainteresować się albumem – a to o czymś świadczy… Wydawcy nie poprzestali jednak na tylko jednym utworze (co oczywiście nas cieszy) i już po chwili z głośników dobiega kolejny zapadający w pamięć motyw, "Up The Wall/Airforce One" – ilustracja z chwili rozbicia się prezydenckiego samolotu. Konstrukcja tego utworu jest także bardzo prosta i mocno elektroniczna, co tyczy się w sumie całości partytury. Akurat ten kawałek nieco lepiej wypada w filmie, chociaż słuchając płyty także go nie pomijam, gdyż zdecydowanie ma coś w sobie i przykuwa uwagę swą agresywnością. Z kolei "Orientation #2" przypomina trochę "The Thing" – na początku słychać tu bowiem równie ciężki, pulsujący dźwięk. Dopiero po chwili klimat staje się bardziej adekwatny do otoczonego wysokim murem, wyniszczonego Nowego Jorku.
Debussy i jego "Engulfed Cathedral" przyćmiewa jednak szybko poprzednika. Odrobinę dziwić może fakt sięgnięcia Carpentera po taką klasykę, ale motyw ten został naprawdę zgrabnie przerobiony i pasuje jak ulał, zarówno do filmu, jak i reszty kompozycji. Co prawda nie jest to fragment jednoznacznie kojarzony z „Ucieczką…”, ale z pewnością stanowi tu jeden z lepszych i bardziej oryginalnych motywów. A słyszymy go w momencie, gdy Snake siedzi za sterami szybowca oraz podczas lotu tymże. Zdecydowanie jeden z moich ulubionych kawałków. Podobnie zresztą jak krótkie, ale bardzo dosadne i charakterystyczne "Arrival At The Library" – szalenie wkręcająca melodia, która aż ocieka filmowym klimatem.
W podobnym tonie są także "The Duke Arrives/The Barricades", "Police State/Romero And The President" oraz "The President At The Train" wespół z "The President Is Gone" – znacznie dłuższe od opisanej wcześniej, ale o podobnym charakterze, oparte na tych samych rozwiązaniach dźwiękowych. Wszystkie hipnotyzują i należą do zdecydowanie lepszych fragmentów płyty. Do takich trzeba też zaliczyć dwa ostatnie tytuły – „Chase Across the 69th Street Bridge” odnoszący się rzecz jasna do finałowej gonitwy po zaminowanym moście (według mnie to najlepszy po "Main Title" temat) i mocno trzymający w napięciu "Over The Wall", z końcowych scen filmu, gdy nie wiadomo tak naprawdę, czy Snake umrze czy nie. Druga połowa tego ostatniego jest co prawda niezbyt przyjemna w odsłuchu bez filmowego kontekstu, a odrobinę drażniąca elektronika z wszystkich powyższych przykładów z pewnością nie każdemu przypasuje, niemniej to Carpenter w najwyższej formie muzycznej.
Na koniec jeszcze dwie pozycje, które specjalnie pominąłem. Pierwsza to "Back to the Pod/The Crazies Come Out" – najsłabszy utwór w kontekście całości, który jest czystym underscorem. Klimatycznym, jak i cała reszta płyty, to fakt, ale zupełnie nie do zniesienia poza ekranem. Drugi to natomiast "Everyone's Coming To New York" – jedyna na płycie… piosenka, której fragmentów Snake ma wątpliwy zaszczyt słuchać w trakcie poszukiwań prezydenta w zrujnowanym teatrze na terenie więzienia. Niemal żywcem wyjęta z obrazu nuta jest średnia, zarówno w swym amatorskim wykonaniu, jak i w jakości nagrania. Kompletnie zbędny i nie pasujący do reszty dodatek, który potrafi zupełnie zepsuć atmosferę.
Całość jest natomiast – co raz jeszcze powtórzę – świetna, klimatyczna i mroczna. To niejako kwintesencja twórczości Carpentera, z którą zdecydowanie warto się zapoznać, mimo iż nie pozbawiona jest minusów. Pierwszym z nich jest stosunkowo krótki czas trwania (niespełna 40 minut), a drugim – brak kilku motywów. Na szczęście nie ma się co smucić, gdyż…
…w 2000 roku, wytwórnia Silva Screen postanowiła wypuścić rozszerzoną wersję tej partytury. Pomysł zaiste znakomity i na szczęście wykonany równie chwalebnie. Pierwszą dużą zmianą, prócz oczywistego odnowienia 20-letnich już nagrań, jest znaczne wydłużenie ich ilości – z 13 utworów zrobiło się 20. Do całości dodano także oryginalne, często kultowe już dialogi z filmu i to w dość znaczącej liczbie aż ośmiu pozycji. Tak więc ‘gadane’ mają w "Prison Introduction", "S.D. Plissken", "Tell Him!", "Don't Go Down There", "I Heard You Were Dead", "You Are The Duke Of NY", "Who Are You?" i końcowe "The Name is Plissken!". Naprawdę rewelacyjny to zabieg, który całości dodaje jeszcze większej wartości i smaczku, podnosząc także końcową ocenę. Być może nie-fani będą bardziej surowi dla tych bonusów, ale nawet oni muszą przyznać, że są to dodatki zrobione z głową, dobrze dopasowane do muzyki (na plus zachowanie chronologii) i świetnie ją uzupełniające. Niestety, postanowiono zachować także piosenkę obecną na poprzednim wydaniu – tę drobną wpadkę jednak przemilczmy.
Z kolei jeśli chodzi o esencję albumu, czyli samą muzykę, to jest parę różnic. Nie brakuje oczywiście nieśmiertelnego "Main Title", jest też "Engulfed Cathedral" i "Arrival At The Library". Niezmieniono również: "Over the Wall", "The President at the Train", "The President Is Gone", "The Duke Arrives/The Barricades". Cała reszta pozycji z płyty Varese także tu się znajduje, jednak nie ustrzegły się one pewnych modyfikacji. Tak więc "Up The Wall/Airforce No.1" to teraz "Over The Wall/Airforce One", "Chase Across the 69th Street Bridge" skrócono po prostu do "69th Street Bridge", "Orientation #2" straciło z tytułu numerek, a "Back to the Pod/The Crazies Come Out" go zyskało (druga wersja utworu, obecnego tutaj także w wersji pierwotnej). Zmieniono też "Police State/Romero and the President", a właściwie rozbito na dwie odrębne ścieżki – „Police Action" i "Romero and the President". To wszystko jednak iście kosmetyczne zmiany, nie wpływające na odbiór muzyki.
Dodane nowości, to natomiast kilka naprawdę niezłych, solidnie uzupełniających całość utworów, równie dobrych jak poprzednie. Do nich zaliczają się: dynamiczny "The Bank Robbery" (utrzymany w klimacie "Arrival At The Library", a pochodzący z wyciętej sceny napadu, za który wsadzono Snake’a do paki), pulsujący napięciem "He's Still Alive/Romero" (tuż po rozbiciu samolotu, policja rusza na ratunek), nastrojowe, z pięknym fortepianem "Across The Roof" i znacznie bardziej posępne, mocno eksperymentalne "Descent Into New York" (Plissken ląduje na dachu World Trade Center i schodzi do miasta). Jest też wspomniana już, pierwsza wersja "Back To The Pod" i jest w końcu genialne, niewykorzystane w filmie "Snake Shake/End Credits" – fajna wariacja na temat całej kompozycji, wprawdzie zdecydowanie bardziej sympatyczna/pozytywna od tejże (na dobrą sprawę rockowa), ale świetnie się słuchająca, z pazurem.
Cały ten materiał nie stanowi może jakiejś ogromnej ilości w stosunku do pierwowzoru i nie zmienia specjalnie podejścia do ilustracji, ale daje zdecydowanie lepszy w nią wgląd i stanowi pełniejszą, a przy tym także bardziej atrakcyjną prezentację tej partytury. Zatem wnioski końcowe są bardzo proste: "Expanded Edition" to płyta zdecydowanie lepsza, ciekawsza i bardziej klimatyczna. Ocena o jedno oczko wyższa niż wydanie Varese, a co za tym idzie – maksimum. Dodam, że w pełni zasłużone.
P.S. Istnieje kilka różnych wydań tej ścieżki – niemieckie LP wersja od Celine Records, winyl ze stajni Dagored (limitowana edycja 180 sztuk, 2001 r.), francuskie LP wytwórni Milan i japońska wersja od Volcano. Wszystkie zawierają tyle samo utworów, co oryginalne wydanie Varese. StudioCanal dodało także cd-próbkę z czterema utworami do francuskiego wydania DVD z 2003 roku. Tekst ten jest z kolei poprawioną i uzupełnioną wersją recenzji napisanej dla portalu film.org.pl.
W filmie wiadomo. Ale na płycie żadne wydanie dla mnie na pewno piątkowe nie jest. A już na pewno nie to z dialogami. :]
Piątkowa to ta praca na pewno nie jest, ale sam nie wiem czy i na czystą czwórkę zasługuje. Niestety muzyka, podobnie jak film, strasznie się w moich oczach postarzała. I tak też szkoda, że Carpenter po stworzeniu tak świetnego tematu, nie wykorzystuje go częściej w samym filmie. Mimo wszystko klasyk, ale trochę już zakurzony.