Deadpool
Kompozytor: Junkie XL, różni wykonawcy
Rok produkcji: 2016
Wytwórnia: Milan
Czas trwania: 68:12 min.

Ocena redakcji:

 

Na pytanie o ulubionego bohatera komiksowego, najlepiej (bo najbezpieczniej) jest w chwili obecnej odpowiedzieć: Skullpoopl. Nie, zaraz, przepraszam… Deadpool, oczywiście Deadpool. Walentynkowy hit sezonu, przypuszczalnie najbardziej luzacki i zabawny film roku oraz jedyny superhero z jajami godnymi kategorii R. Powstający w bólach przez dekadę i z relatywnie niskim budżetem, projekt zadziwił wszystkich doskonałym marketingiem i olbrzymim zaangażowaniem wcielającego się w rolę tytułową Ryana Reynoldsa, któremu „martwy basen” był dosłownie pisany w piątkowym horoskopie ze Sztandaru Młodych. Nie dziwi zatem, iż publika z miejsca pokoffała rzucającego ciętymi ripostami mordercę w czerwonych trykotach i zostawiła w kasach taką ilość gotówki, że przy dotychczasowej polityce studia starczy jej na przynajmniej pięć kolejnych sequeli.

 

junkie_xl-6090518-1590001565Humor, akcja, krew, wdzięki Moreny Baccarin i podawane z równie dużą gracją wulgaryzmy – lista atutów najmniej poważnej z niepoważnych komiksowych adaptacji XXI wieku jest długa. Pośród nich warto wymienić także doskonałe zespolenie ruchomego obrazu z muzyką. Niestety, jedynie źródłową. Piosenki na dużym ekranie wykorzystano bowiem bezbłędnie, jednocześnie unikając zbyt ogranych w uszach przebojów, które gościły wcześniej w innych tytułach (nie tylko danego) gatunku.

 

Od otwierającego film, romantycznego „Angel of the Morning”, przez hip-hopowy klasyk z lat 90., „Shoop”, agresywne „Deadpool Rap” i goszczącą już w zwiastunach wizytówkę filmu „X Gon’ Give It to Ya”, czy hity z epoki pokroju „Calendar Girl”, (nie obecne na albumie) „Mr. Sandman” i „Hit the road Jack”, aż po otrzymujące dosłownie nowe życie „Careless Whisper” z hipnotyzującym głosem George’a Michaela – to wszystko wywołuje banana na twarzy podczas seansu i miłe wspomnienia tegoż po powrocie z kina (TUTAJ pełny spis wszystkich niecnie wykorzystanych przebojów).

 

Ale na tym koniec, gdyż wszystko, co można napisać o muzyce oryginalnej Toma Holkenborga (a.k.a. ćpuna w rozmiarze XL), to to, że po prostu sobie jest i ktoś zawahał się jej użyć. I owszem, zaczyna się całkiem nieźle, bo od energicznego, wypełnionego elektronicznymi eksperymentami „Maximum Effort” i stylistycznie wtórującego mu „Twelve Bullets”. Oba towarzyszą początkowej rozwałce na autostradzie, gdzie spisują się odpowiednio poprawnie. Oba też to głównie atuty kompozytora poza kontekstem.

 

deadpool2-8752667-1590001647Od biedy, do tej skromnej listy, dopisać można jeszcze późniejsze „Watership Down” czy „Going Commando”, choć tym tematom brak już tego samego polotu, są poprowadzone jakby cięższą ręką i po upływie kolejnych minut nie robią już podobnego wrażenia. Kilka innych natomiast – jak chociażby epickie w zamierzeniu „Let's Try to Kill Each Other” lub „Scrap Yard” – zabija z kolei zbyt krótki czas trwania, brak możliwości odpowiedniego wybrzmienia w świadomości odbiorcy.

 

Cała kompozycja cierpi natomiast na chroniczną bylejakość. Niby coś się dzieje, ale albo mamy do czynienia z pustą tapetą, albo też istną ścianą dźwięku, która przy sięgającym blisko 70 minut albumie nie ma sobą zwyczajnie nic do zaoferowania. Początkowe eksperymenty szybko nikną pod typowym dla superbohaterskiego kina underscorem, a wszelkie przejawy oryginalności musiał najwyraźniej zapierdzieć na śmierć sam Deadpool, gdyż zwyczajnie rozchodzą się po kościach jego martwych przeciwników.

 

Na dużym ekranie niby jakoś się to sprawdza, choćby w minimalnym stopniu. Ale gdyby nie piosenki, to muzyka przypuszczalnie w ogóle nie zostałaby zauważona, co stoi wszak w opozycji do afiszującego się swoim jestestwem Poola, Dead. Trochę szkoda, bowiem była ogromna szansa na radosną jazdę bez hamulców, dźwiękowe odzwierciedlenie szyderczej fabuły i ostry, barwny dynamizm rodem z chwalonego wszem i wobec Mad Maxa numer 4 tego samego autora. Skończyło się jednakże na zwykłym wyrobnictwie i materiale zwyczajnie nie wartym poświęcania mu uwagi, a tym bardziej czasu. No bo sorry, ale rzeczone piosenki można sobie w każdej chwili zapuścić przez internet. Słowem: meh!

 

deadpool_gif-7633106-1590001648

Autor recenzji: Jacek Lubiński
  • 1. Angel of the Morning – Juice Newton
  • 2. Maximum Effort
  • 3. Small Disruption
  • 4. Shoop – Salt-N-Peppa
  • 5. Twelve Bullets
  • 6. Man in a Red Suit
  • 7. Liam Neeson Nightmares
  • 8. Calendar Girl – Neil Sedaka
  • 9. The Punch Bowl
  • 10. Back To Life
  • 11. Every Time I See Her
  • 12. Deadpool Rap – Teamheadkick
  • 13. Easy Angel
  • 14. Scrap Yard
  • 15. This Place Looks Sanitary
  • 16. Watership Down
  • 17. X Gon' Give It To Ya – DMX
  • 18. Going Commando
  • 19. Let's Try To Kill Each Other
  • 20. Stupider When You Say It
  • 21. Four or Five Moments
  • 22. A Face I Would Sit On
  • 23. Careless Whisper – Wham!
2
Sending
Ocena czytelników:
0 (0 głosów)

1 komentarz

  1. Tomasz Goska

    Prawda i to. Duże oczekiwania – rozczarowujący finalny efekt.

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Asian X.T.C

Asian X.T.C

Rocznie na całym świecie powstaje mnóstwo filmów i nie mniej ścieżek dźwiękowych jest wydawanych na płytach. Zapoznawanie się z nimi wszystkimi jest z oczywistych powodów niemożliwe, dlatego nikt tak naprawdę nie wie ile arcydzieł i naprawdę świetnych ścieżek...

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...