Daleko od okna
Kompozytor: Michał Lorenc
Rok produkcji: 2007
Wytwórnia: Soundtracks.pl
Czas trwania: 43:49 min.

Ocena redakcji:

 

Jan Jakub Kolski przyzwyczaił widzów do swojego świata, pełnego niezwykłych sytuacji, sielankowej atmosfery oraz magii. Dlatego wielu widzów „Daleko od okna” mogło wprawić w szok. Mroczna, dramatyczna historia Żydówki ukrywanej przez młode, bezdzietne małżeństwo, trzyma w napięciu i zadaje trudne pytania – to ciężki, ale i niezwykły film. Tym dla kompozytora, który musiał napisać muzykę delikatną, ale też będącą w stanie podkreślić sprzeczne emocje bohaterów.

 

lorenc-4484208-1590000933I tu pojawia się druga niespodzianka. Kolski zawsze współpracował z Zygmuntem Koniecznym. Jednak tym razem postanowił go zastąpić, obeznanym w tematyce żydowskiej, Michałem Lorencem. I ten wywiązał się ze swojego zadania bez zarzutu, aczkolwiek w samym filmie muzyki nie ma zbyt wiele. Na szczęście album – wydany dzięki portalowi Soundtracks.pl – zawiera całość materiału, który brzmi po prostu pięknie.

 

Kompozytor stawia tutaj na trzy tematy, które są silnym kręgosłupem jego dzieła. Pierwszy pojawia się w otwierającym album „Sztetl ze snów” i przypomina tradycyjną melodię żydowską. Tempem i instrumentarium (cymbały, plumkające skrzypce i flet) budzi skojarzenia z tematem ze „Złota dezerterów”, tylko tutaj dodano jeszcze, śpiewający w języku hebrajskim, żeński chór. Pojawia się on w scenach, będących na granicy snu (wizje Reginy).

 

Drugi motyw jest spokojniejszy, bardziej melancholijny, z przepięknymi smyczkami oraz fletem na początku. Po raz pierwszy słyszymy go w „Szafie z życiem”. Potem pojawia się jeszcze m.in. w „Wina i kara”, czy dramatycznym „Kupione życie”.

 

Trzeci z kolei wątek, to otwierająca film bardzo delikatna i łagodna melodia. Po raz pierwszy pojawia się w granej na pozytywce „Kołysance Reginy”. Pozwala ona złapać oddech po mroczniejszych fragmentach muzyki, daje nadzieję. Powraca w krótkich, ale uroczych dwóch „Wspomnieniach” oraz „Dalekie kraje”.

 

Lorenc nie byłby sobą, gdyby nie pojawiło się też kilka utworów nie związanych z żadnym z tematów. Najbardziej za serce chwytają „Oddechy” – łagodne flety (jak w „Prowokatorze”), do których dołączają skrzypce i cymbałki, a także piękna wokaliza Antoniny Krzysztoń. Drugim takim mocnym akcentem jest finałowe „Pożegnanie”, ze spokojnie rozkręcającymi się, poruszającymi skrzypcami, które stylistycznie i emocjonalnie przypominają słynne „Adagio for Strings” Samuela Barbera. Idealne zwieńczenie całości.

 

Specyficzny język Lorenca zaznacza i tutaj swoją obecność. Charakterystyczne dla kompozytora chwyty oraz właśnie gra skrzypiec są na tyle oczywiste, że podobne skojarzenia wcale nie przeszkadzają. Warsztat maestro jest niezawodny, jego nuty brzmią fantastycznie. Tak mistrz wchodzi w XXI wiek – z elegancją i klasą. Mocna czwórka, z plusikiem za świetny montaż płyty.

Autor recenzji: Radosław Ostrowski
  • 1. Sztetl ze snów
  • 2. Szafa z życiem
  • 3. Kołysanka Reginy
  • 4. Wspomnienie
  • 5. Oddechy
  • 6. Pamiątka
  • 7. Chwila życia
  • 8. Wspomnienie domu
  • 9. Dalekie kraje
  • 10. Cisza
  • 11. Dziecko z nieba
  • 12. Na zawsze
  • 13. Wina i kara
  • 14. Tęsknota i kwiaty
  • 15. Wolność
  • 16. Szafa
  • 17. Kupione życie
  • 18. Pożegnanie
4
Sending
Ocena czytelników:
0 (0 głosów)

1 komentarz

  1. Adam Krysiński

    Geniusz.

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...

Halston

Halston

Roy Halston – zapomniany, choć jeden z ważniejszych projektantów mody lat 70. i 80. Człowiek niemal cały czas lawirujący między sztuką a komercją, został przypomniany w 2021 roku dzięki miniserialowi Netflixa od Ryana Murphy’ego. Choć doceniono magnetyzującą rolę...