Czy można zrobić western, który nie ma zbyt wiele wspólnego z klasycznymi elementami tego gatunku? W 1979 roku Alan J. Pakula stworzył film „Przybywa jeździec”, dziejący się w 1945 roku i skupiającym się na konflikcie między młodą farmerką, a starym i bogatym magnatem. W spór ten zostaje wplątany weteran wojenny Frank. Nie jest to typowa opowieść kowbojska, ale reżyser wykorzystuje niektóre jej elementy (piękne krajobrazy, wypasanie bydła, wątek przemijania), by stworzyć zupełnie inną historię w danej konwencji. Do tego jeszcze dostajemy dobre aktorstwo (Jane Fonda, James Caan, Jason Robards, Richard Farnsworth), odrobinę suspensu oraz romansu i wychodzi dość ciekawa mieszanka.
Pakula znany był z tego, że najczęściej współpracował z kompozytorem Michaelem Smallem. Maestro po raz pierwszy mierzył się z westernem, co jest sporym zaskoczeniem dla twórcy kojarzonego z thrillerami. Sam score przez lata był niedostępny. Dopiero w 2008 roku Intrada umieściła go w swojej Specjalnej Kolekcji jako numer 61. Czy mamy w ogóle o czym mówić w przypadku tego tytułu?
Pierwsze dźwięki zapowiadają typowe brzmienie z czasów Dzikiego Zachodu, z bardzo charakterystycznym instrumentarium w postaci gitary akustycznej oraz harmonijki. Czyli niemal folkowe dźwięki, których słucha się ze sporą przyjemnością („Main Title”). Ale to tylko jedna z twarzy tej ilustracji. Ta nostalgiczno-czuła stylistyka krąży głównie wokół postaci Badgera oraz jest takim trochę wspomnieniem przeszłości. W podobnym tonie, choć bardziej melancholijnie, gra „The Funeral”, w którym do głosu dochodzi trąbka i flety, dając też sporo miejsca smyczkom oraz gitarze.
Najbardziej wybijają się dwa tematy. Pierwszy pojawia się w „Ramudzie”, tworząc oprawę godną klasycznych opowieści z lat 50. i 60. (Bernstein czy Tiomkin byliby dumni), chociaż początek ma bardzo delikatny i spokojny. Ale w połowie wchodzą z przytupem dęciaki ze smyczkami, sprawiając wrażenie konnej przejażdżki. Dawno nie słyszałem czegoś tak dynamicznego, co pokazują jeszcze takie fragmenty, jak „Ella at Eventide / Round Up”, niemal podniosłe „Shoot Out and Embers” czy lekko Herrmanowskie w duchu „Oil vs. Cattle”.
Jest jeszcze trzeci motyw, bardziej liryczny i objawiający się po raz pierwszy w „Stargaze”, gdzie wybrzmiewają bardzo pięknie grające smyczki wspierane przez flety oraz gitarę. Są kojące, ale jednocześnie jest w nich coś zachwycającego. Czasem temat ten zagra fortepian brzmiący niczym saloonowe pianino, co dodaje troszkę westernowego sznytu. Potem przejmują go też cymbałki. Do tej grupy zalicza się jeszcze grane na wiolonczeli „Windmill”, które chwyta za gardło.
Żeby jednak nie było tak słodko, jest tutaj parę mroczniejszych fragmentów underscore’u, który przybiera całkiem strawną formę. Bardzo złowrogie „Dodges Finds Frank Wounded” z nisko grającymi dętymi drewnianymi, kotłami oraz wręcz płynącymi smyczkami w tle. Druga połowa wystawnego „JW Get Rough”, gdzie odzywają się werble oraz delikatna elektronika, czy w końcu nerwowe „Ewing Sets Fire”, pełne gwałtownych, intensywnych dźwięków. To fragmenty, które mogą być trudną do przeskoczenia barierą dla uszu.
Nie ma właściwie o co przyczepić się do samego wydania, bo dźwięk jest czysty, a score chronologiczne ułożony i bez żadnych zbędnych dodatków. Small miał za zadanie napisać bardzo tradycyjną ilustrację do westernu. Rękę kompozytora najlepiej słychać w krótkich fragmentach underscore’u czy muzyce akcji, ale jednocześnie jest to najbardziej widowiskowa ścieżka w dorobku Amerykanina. Klasyczna w formie, bardzo melodyjna oraz pięknie wykonana. To troszkę zapomniana perła w filmografii Smalla, zasługująca na ponowne odkrycie.
0 komentarzy