Any Given Sunday – promo score
Kompozytor: Richard Horowitz
Rok produkcji: 1999
Wytwórnia: nieznana (bootleg)
Czas trwania: 70:04 min.

Ocena redakcji:

Richard Horowitz nie jest zbyt dobrze znaną postacią w filmowym światku. Nie ma się zresztą czemu dziwić, gdyż film nie jest jego głównym polem działań, a jedynie skromnym "dodatkiem" do twórczości, któremu kompozytor od czasu do czasu poświęca trochę uwagi. Kompozytor ten jest głównie znany z oryginalnych prac z pogranicza klasyki, jazzu i muzyki elektronicznej, które połączone w jedno tworzą niesamowite, transowe wręcz klimaty. Horowitz często sięga także po motywy etniczne i egzotyczne – głównie z północnej Afryki i wschodniej Azji (przez pewien czas mieszkał on zresztą w Maroku, gdzie studiował m.in. język arabski i wschodnią filozofię). Jednak także w filmie potrafi on się odnaleźć, o czym świadczą choćby liczne nagrody za "The Sheltering Sky" Bernardo Bertolucciego oraz tytuły takie, jak "Three Seasons", "Lakota Woman" i w końcu "Any Given Sunday" Olivera Stone'a…

Muzyka do tego ostatniego, to typowy przykład twórczości Horowitza. Jest więc sporo (świetnie zaaranżowanej i pomyślanej) elektroniki, kilka instrumentów klasycznych, jak np. skrzypce oraz magnetyzujące słuchacza chóry w tle (także operowe) – a wszystko to skąpane oczywiście w egzotycznych instrumentach, dźwiękach i odgłosach. Na pierwszy rzut oka jest to dziwny podkład, jak na film o futbolu amerykańskim, ale Stone wiedział co robi. Reżyser wyraźnie naznaczył bowiem swoje dzieło mistycyzmem mającym swoje korzenie w kulturze Indian oraz Maorysów (do których rytuałów, jakie odbywają się także przed meczami rugby wyraźnie nawiązuje) – i to wszystko rewelacyjnie podchwycił i zilustrował Horowitz. Jego muzyka jest więc w dużej mierze drapieżna i ciężka, ale potrafi też być łagodna, kiedy trzeba i bardzo ascetyczna i 'uduchowiona'.

horowitz-6230993-1590001132Zresztą motywem przewodnim filmu jest właśnie taka rytualna pieśń wojowników, ukryta pod nazwą "Manarrandara", która co jakiś czas pojawia się na płycie, choć najczęściej słychać ją pod koniec albumu – począwszy od ścieżki "Verdi Burundi". Innym znaczącym elementem jest też melodia wygrywana na smyczkach i keybordzie, obecna już w początkowym "Final TD", która ma charakter bardzo podniosły – niemalże zwycięski, acz odpowiednio stonowany temat. Jest też oczywiście odrębna muzyka akcji, ale ona nie łączy się w jakieś konkretne, powracające tematy i, tak jak i wszystkie pozostałe fragmenty, służy właściwie jednej, konkretnej scenie, tudzież sekwencji. Trzeba przyznać, że ilustracja to bardzo skrajna. Chwilami pachnie tu niezłą tandetą z pogranicza techno ("Ben Hur Lunch, Part 2"), innym razem muzyka jako żywo przypomina Vangelisa (świetne "Cap In The Hospital") czy dokonania Faltermeyera i stare, dobre Media Ventures ("Miami Bones", "Fumble In The Night") – całość posiada jednak swój własny, namacalny styl, który bardzo trudno jest zignorować. Bo też i gdzie obecnie znaleźć można tak zróżnicowaną muzykę tła, która potrafi zgrabnie połączyć etnikę, operę, elektronikę i klasykę w jednym tylko fragmencie?

Taka mieszanka sprawia jednak, iż nie jest to materiał łatwy i bardzo trudno jest w ogóle przebrnąć przez całość za pierwszym razem. Sprawy nie ułatwia niestety potężna dawka underscore'u, jaki tu zawarto, i który – mimo swej ciekawej natury – często po prostu ginie poza ruchomym obrazem (np.: "Twisted Burning", "Red Bass" czy "Cheeter"). Stąd też znajomość samego filmu Stone'a może być pomocna (choć wg mnie nie jest wymagana – wystarczy za to odrobina samozaparcia i dobrej woli ze strony słuchacza). Sporo jest tu też bardzo krótkich fragmentów, które trzeba wałkować przynajmniej kilkukrotnie, aby w pełni pojąć "o co właściwie biega"; a o tym, że brak tu jakiejkolwiek logicznej kolejności tematów nawet nie wspomnę. To wszystko powoduje, że muzyka na płycie sprawia wrażenie bardzo nierównej i trudno jest wyłapać te najciekawsze fragmenty – choć tych najwięcej jest na początku albumu (utwory 1-6) i w środku (ścieżki 19-25) – gdyż mieszają się z tymi znacznie gorszymi, o których chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć.

Opisywany tu album to wydanie promo (choć ze względu na ilość muzyki nazywany także complete score – zresztą okładka powyżej to oczywiście "zrób to sam") i na dzień dzisiejszy jest to niestety jedyna możliwość zapoznania się z dokonaniem Horowitza. Szkoda, gdyż jest to muzyka bardzo oryginalna i nieszablonowa, która dodaje jeszcze większej pikanterii i klimatu filmowej wizji Stone'a. Co prawda ilość zawartego tu materiału jest znacznie przesadzona, a w wielu momentach ilustracja potrafi być bardzo toporna, nieprzyjemna czy wręcz asłuchalna, to jednak warto bliżej przyjrzeć się tej pozycji. Jej specyficzny, nieco dziki i szalony charakter na pewno stanowi niezłą odskocznię od tradycyjnych i/lub typowo elektronicznych podkładów – a i do wielu fragmentów wraca się niekiedy z przyjemnością. Mocne trzy z dodatkowym plusem za oryginalność.

 

P.S. Na płycie dvd z filmem można znaleźć wyizolowany score. Tymczasem poniżej inna okładka tegoż, oraz przykładowa okładka soundtracku – ostatecznie wyszły dwie płyty, oznaczone jako vol. I i vol. II.

 

Autor recenzji: Jacek Lubiński
  • 1. Final TD
  • 2. Game Five 2nd Half Charge
  • 3. Cap In The Hospital
  • 4. Fumble In The Night
  • 5. Game Five String Theme
  • 6. Red Jungle
  • 7. Twisted Burning
  • 8. Electro Heave
  • 9. Steam Hornes
  • 10. V Formation
  • 11. Cap Scores
  • 12. Defensive Practice / Tony & Christina Fight
  • 13. Wraparound Defense
  • 14. Red Wirring
  • 15. Miami Bones
  • 16. Red Bossa
  • 17. Red Red
  • 18. Red Bass
  • 19. Red Horn
  • 20. The Inches Speech
  • 21. Ben Hur Lunch / Tony And Willy
  • 22. Whorl Remix
  • 23. Horn Over Horn
  • 24. Fumble In The Night Mix no.2
  • 25. Game Five Down Field Charge
  • 26. Dark Loop
  • 27. Locker Room
  • 28. Cheeter
  • 29. Verdi Burundi
  • 30. Houmi-Verdi-Burundi
  • 31. (Manarrandara) Quarterback Speak
  • 32. Yopera
  • 33. Wipeout
  • 34. Distorted Jungle
  • 35. On The Bench
  • 36. Vox Beats
  • 37. (Cheeter no.3) Timeout
  • 38. Sidelined
  • 39. Ben Hur Lunch, Part 2
  • 40. Not A Sonata
3
Sending
Ocena czytelników:
3 (2 głosów)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

„Anna” i wampir

„Anna” i wampir

„Wampir z Zagłębia” – to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych PRL-u lat 70. Niby schwytano sprawcę i skazano go na śmierć, ale po wielu latach pojawiły się wątpliwości, co pokazały publikowane później reportaże czy nakręcony w 2016 roku film „Jestem mordercą”....

Bullitt

Bullitt

There are bad cops and there are good cops – and then there’s Bullitt Ten tagline mówi chyba wszystko o klasyce kina policyjnego przełomu lat 60. i 70. Film Petera Yatesa opowiada o poruczniku policji z San Francisco (legendarny Steve McQueen), który ma zadanie...

Halston

Halston

Roy Halston – zapomniany, choć jeden z ważniejszych projektantów mody lat 70. i 80. Człowiek niemal cały czas lawirujący między sztuką a komercją, został przypomniany w 2021 roku dzięki miniserialowi Netflixa od Ryana Murphy’ego. Choć doceniono magnetyzującą rolę...