
007: Licence to Kill |
data publikacji: 23/11/2008 |
Licencja na zabijanie
"...trudno popaść tu w nudę czy monotonię..."
Kompozytor: Michael Kamen
Rok produkcji: 1989
Wytwórnia: MCA Records
Czas trwania: 45:31 min.
Przy okazji premiery najnowszego odcinka o przygodach 007, warto sięgnąć do archiwum MI-6 i wyciągnąć zeń nieco informacji o wcześniejszych poczynaniach Bonda. Muzycznie lepiej jest skupić się na tych najbardziej kontrowersyjnych pracach, które w oczach wielu uchodzą za najgorsze ilustracje do serii o brytyjskim agencie. Chodzi oczywiście o "Licence to Kill" i "GoldenEye", w których niewielkiej obronie postanowiłem wystąpić, zaczynając rzecz jasna od partytury Kamena.
Muzyk ten miał zdecydowanie najmniej szczęścia ze wszystkich kompozytorów pracujących przy serii (Michela Legranda i jego słabiutkie "Never Say Never Again" nie liczę, gdyż sam film pozostaje przecież poza oficjalnym spisem). Raz, że "Licencja na zabijanie" w ogóle się widzom nie spodobała (dopiero po latach zyskała nieco fanów, choć wciąż niesłusznie uważa się ten film za jeden z najsłabszych Bondów), a dwa, że jego muzyka została na albumie znacznie ograniczona, przez co przepadła niemal zupełnie. Nie rozumiem zresztą polityki producentów, którzy ilustrację do surowej i brutalnej opowieści postanowili na siłę ubarwić wesołymi piosenkami (które w filmie się co prawda pojawiają, ale w tle), stojącymi w zupełnej opozycji do bondowskiego klimatu.
Nie rozumiem też, czemu nie mogli wyraźniej oddzielić tychże piosenek od score’u – tym samym stawiając najładniejszy na całej płycie fragment, między przysłowiowym młotem a kowadłem. Mowa oczywiście o "Pam" – ślicznej melodii, łączącej flamenco i tradycyjne motywy bondowskie, którą to Kamen sprytnie opisał jedną z kobiet 007. Ten chwytliwy fragment wciśnięty został pomiędzy dość przeciętne przeboje Tima Feehana i Patti LaBelle, wskutek czego ginie w odtwarzaczu i traci kontakt z pozostałą partią ilustracji.
Ta z kolei stanowi naprawdę porządną dawkę akcji, w której Kamen zawarł tyle klasycznych odniesień, na ile pozwolił mu film, który jest przecież pierwowzorem "Casino Royale", a więc odsłoną bardziej poważną, realistyczną i nawet buntującą się przeciw niektórym rozwiązaniom obecnym w poprzednich filmach (Bond traci swoją licencję i działa na własną rękę). Muzyka jest więc w połowie typowo bondowska, a w drugiej idealnie kamenowska, co – wbrew opiniom przeciwników – wcale się nie gryzie. Świetnym dowodem jest na to zresztą znakomity "James & Felix On Their Way To Church", w którym każdy fan Jamesa Bonda z łatwością odnajdzie klimat i 150 odniesień do muzyki Barry’ego, ale w którym jest także sporo zagrywek i rozwiązań charakterystycznych dla stylu Kamena.
I tak w każdej kolejnej ścieżce. I choć już w następnym utworze "His Funny Valentine" mamy fragmenty jako żywo przypominające "Die Hard", to ten mariaż sprawdza się naprawdę dobrze aż do końca. A ponieważ sam score trwa niespełna 30 minut, toteż trudno popaść tu w nudę czy monotonię. Owszem, chwilami przyciężki underscore może dać się we znaki (szczególnie w dwóch ostatnich, najdłuższych ścieżkach), ale że Kamen jest tu konsekwentny od początku do końca, toteż nie raz i nie dwa powracają również melodie chwytliwsze i bardziej przystępne, które z pewnością ubarwiają odsłuch. Sam temat przewodni pojawia się natomiast parę razy, a jego wielokrotna aranżacja w niesamowitym "Licence Revoked", to prawdziwa perełka, która zadowolić powinna najwybredniejszych.
Pozostaje tylko jeden poważny problem – dla kogo właściwie jest ta płyta? Kiepskie piosenki nieumiejętnie zmieszane z niezbyt popularną ilustracją nie dają jednoznacznej odpowiedzi. Myślę jednak, że to właśnie fani 007 o twarzy Daltona, oraz bardziej wprawieni maniacy filmowych kompozycji (z oczywistym wskazaniem na nieliczne grono wielbicieli Kamena) będą z wydania MCA o wiele bardziej zadowoleni, niż pozostali, do których nie trafi raczej ani jedno, ani drugie. Ja mimo wszystko polecam, choć czynię to bardzo ostrożnie i radzę się wcześniej zastanowić. Moja faktyczna ocena to 3,5.
Przeczytaj także:
recenzja From Russia with Love
recenzja On Her Majesty's Secret Service
recenzja The Man with the Golden Gun
recenzja Never Say Never Again
recenzja The World is Not Enough
recenzja The World is Not Enough - wydanie rozszerzone
recenzja Die Another Day - wydanie rozszerzone
Komentarze
Obecnie brak komentarzy.
Dodaj komentarz