Artykuły | |
Już po raz siódmy przychodzi mi komentować oscarowe nominacje za najlepszą muzykę. Mimo, że różnorakich nagród przyznawanych jest w ostatnim czasie całe mnóstwo, Oscary cieszą się niezmiennym szacunkiem i splendorem. Choć nagroda Amerykańskiej Akademii Filmowej wielokrotnie oskarżana była o brak obiektywizmu, niemiarodajność i promowanie chałtury, kolejne gale budzą ciągle emocje i przyciągają do ekranów telewizyjnych miliony widzów na całym świecie. Niemal co roku ogłoszenie pięciu nominowanych ścieżek dźwiękowych wywołuje duże emocje. Dzieje się tak, mimo że niemal zawsze nominacje zdobywają kompozytorzy i tytuły co do których się tego spodziewano. W tak "pobocznej" kategorii jaką jest Najlepsza Muzyka Filmowa członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej ani razu Tegoroczne nominacje pod tym względem nie odbiegają od normy. W gronie wyróżnionych znaleźli się kompozytorzy, którzy mieli okazję pisać do 5 najpopularniejszych i najbardziej cenionych filmów ubiegłego roku. Już na długo przed rozpoczęciem głosowania Amerykańskiej Akademii Filmowej było wiadmo, że można się spodziewać nominacji dla Johna Williamsa - złotego kompozytora Hollywood, który wrócił w wielkim stylu po kilku latach odpoczynku. Hołd jakim darzy Williamsa Akademia Filmowa zaskoczył jednak chyba wszystkich - kompozytor otrzymał dwie nominacje, za oba swoje ubiegłoroczne filmy. Nieuniknona była również nominacja dla rewelacji ubiegłego sezonu - Ludovica Bource. Zdobywca Złotego Globu i BAFTA, mknie jak błyskawica po kolejne trofeum w swojej karierze - legendarnego Oscara. Jest niewątpliwym faworytem. Wystarczy spojrzeć na wybory członków Akademii Filmowej z ubiegłych lat, by zauważyć, że w kategorii Muzyka Filmowa statuetki zgarniali nieznani, niechciani i egzotyczni kompozytorzy. Jakby Hollywood znudziło się "starymi wyjadaczami" szukając muzycznej świeżości i wyobraźni... W ten trend wpisuje się również Alberto Iglesias ze swoją muzyką do "Szpieg" - mroczną, intrygującą i rewelacyjnie budującą napięcie w filmie. Na samym końcu wyścigu po tegoroczonego Oscara stawia się Howarda Shore. Słynny twórca "Władcy Pierścieni" nominację otrzymał chyba przede wszystkim ze względu na nazwisko reżysera filmu... Scorsese. Naturalnie partytur zasługujących na wyróżnienie choćby nominacją było w roku 2011 znacznie więcej. Wystarczy wspomnieć naszego Abla Korzeniowskiego, który po sukcesie "Samotnego mężczyzny" bardzo długo czekał na projekt, który pozwoli mu wzbić się nieco wyżej w hollywoodzkiej hierarchii. Szansę na to otrzymał od samej Madonny, która zatrudniła go przy "W.E.". I choć dzieło polskiego kompozytora zyskała uznanie wielu krytyków i nominację do Złotych Globów, posiadało jeden poważny mankament - powstało do kiepskiego filmu. Fatalne recenzje obrazu zaowocowały kompletnym zignorowaniem go w tegorocznym wyścigu po Oscary (jedynie nominacja za kostiumy). W gronie kompozytorów, którzy mogą czuć się zawiedzeni nieobecnością w gronie nominowanych na pierwszym miejscu plasuje się jednak Alexandre Desplat. Najbardziej płodny kompozytor ubiegłego roku, mający na swoim koncie muzykę do co najmniej 5 najgłośniejszych filmów sezonu 2011, nie otrzymał ani jednej nominacji. Czyżby Hollywood znudziło się już eteryczno-matematycznym stylem Francuza? Jego nieobecność jest naprawdę zaskakująca. Nominacje ogłoszone, dyskusje rozpoczęte zapraszam więc do lektury mojej corocznej analizy muzycznych nominacji do Oscarów... "Przygody Tintina" – John Williams
Chciałoby się powiedzieć, że po tylu latach kariery i setkach filmów John Williams zrobił i osiągnął już wszystko. Okazuje się, że jednak nie... "Przygody Tintina" są pierwszym pełnometrażowym filmem animowanym w karierze amerykańskiego kompozytora! Od tego momentu w jego dorobku możemy znaleźć już wszystko - komedie, dramaty, sensacje, animacje. Kto wie... może tego było trzeba, żeby John Williams w końcu otrzymał swoją gwiazdę na Aleji Gwiazd w Hollywood... tak, tak - Williamsa ciągle tam nie ma!
"Przygody Tintina" mają niestety niewielkie szanse na Oscara także z innego powodu. Po raz kolejny w historii John Williams jest dwukrotnie nominowany w jednej kategorii. Taki układ niemal automatycznie odcina mu szanse na zdobycie statuetki, ponieważ głosy członków Akademii (nawet jeśli będzie ich większość) rozłożą się na obie nominacje. To sprawi, że tytan muzyki filmowej mimo ogromnego uznania w Hollywood nie powiększy ilości swoich statuetek Oscara. "Czas wojny" – John Williams
"Czas wojny" to drugi w roku 2011 film Stevena Spielberga, do którego muzykę napisał nie kto inny jak John Williams. Film opowiada o wojennych losach pewnego rumaka, który targany prądami historii przemierza ogarniętą wolną Anglię i Francję. To piękna opowieść o walce, nadzieji i miłości. Film idealny dla Johna Williamsa, który zdaje się wręcz uwielbiać takie historie. Z jego dwóch tegorocznych nominacji "Czas wojny" jest zdecydowanie bliższy Oscara niż "Przygody Tintina". Dramat wojenny z pozytywnym przesłaniem to rodzaj kina, w którym John Williams ma ogromne doświadczenie - wystarczy wspomnieć "Szeregowca Ryana" czy "Listę Schindlera". Osadzenie w centralnej roli "Czasu wojny" konia, Naturalnie nie można mieć absolutnie żadnych zastrzeżeń co do języka, jaki John Williams wybrał do zilustrowania "Czasu Wojny". Klasyczne, symfoniczne brzmienie nadaje całości elegacji i klasy. Kompozytor nie stylizuje muzyki tak, aby przypominała tę z epoki. Konsekwentnie podkłada pod obraz samego siebie - doskonale wszystkim znane dźwięki orkiestry, piękne tematy i bogate aranżacje. Z dwóch ubiegłorocznych prac Johna Williamsa, to "Czas wojny" brzmi zdecydowanie dostojniej i ciekawiej. Emanuje z niego romantyzm i opanowanie, jakich próżno szukać w dziełach młodszych kompozytorów. Williams bez problemu znajduje miejsce na piękne melodie i wymyślne orkiestracje, które bez problemu będą mogły później funkcjonować poza obrazem - jako dzieła koncertowe. Gdyby nie jednocześna nominacja "Przygód Tintina", "Czas wojny byłby absolutnym faworytem tegorocznego rozdania Oscarów. "Artysta" – Ludovic Bource
Współcześni twórcy filmowi uwielbiają romansować z klasykami, przemycając co jakiś czas elementy kina niemego czy Golden Age do swoich dzieł. Mało kto odważyłby się jednak na zrobienie obecnie filmu w całości pozbawionego koloru, dialogów i dźwięku... Tej odwagi starczyło reżyserowi Michelowi Hazanaviciusowi. Dzięki temu powstał "Artysta" - film w całości stylizowany na dzieła z początku XX wieku. Stylizacji nie uniknęła także muzyka, która pełnymi garściami czerpie z dokonań Charliego Chaplina, Maxa Steinera czy Bernarda Herrmana. Wypełnia niemal cały film od deski do deski, będąc jego jedynym głosem - tworzy nastrojne, uwypukla emocje, napędza akcję. Dzieło Bource pełni zupełnie inną funkcję niż ta, do której przyzwyczaiło nas współczesne kino, łamąc wszystkie przyjęte kanony. Pod względem muzycznym nie jest to jednak nic nowego. Kompozytorowi można wręcz bez większego wysiłku wytknąć nawiązania do innych słynnych dzieł epoki kina niemego. Nihil novi...
Ta nominacja do Oscara zdecydowanie wróżnia się na tle pozostałych. To muzyka, która jest w stanie pokazać prawdziwą magię kina. To czego do tej pory można było doświadczyć jedynie na specjalnych pokazach filmów Charliego Chaplina, w końcu zaistniało na wielkim ekranie na równi z blockbusterami wielkich wytwórni. Jeśli film ten sprawi, że współcześni widzowie zechcą przyjrzeć się niemym obrazom z początku XX wieku, będzie to ogromny sukces. "Artysta" składa hołd epoce, w której Hollywood jest zakochane i które darzy ogromnym szacunkiem. To hołd najwyższej jakości, dlatego nie dziwi grad nagród, jaki spada ostatnio na jego twórców. Ludovic Bource jest absolutnym faworytem tegorocznego rozdania Oscarów. Można sceptycznie wypowiadać się o oryginalności tej ścieżki, wkładzie orkiestratorów w jej powstanie i licznych zapożyczeniach... ale tak właśnie miało być. To muzyka, która nie mogła zabrzmieć inaczej. To element filmu równoważny z obrazem, biorący ogromną odpowiedzialność i hołd za sukces całości. "Szpieg" – Alberto Iglesias
To kompozytor, który uwielbia wyzwania czego przykładem jest jego ubiegłoroczne dzieło - "Szpieg". Wiele można powiedzieć o jego muzyce, ale na pewno nie to, że jest banalna. Nie istnieje żaden algorytm, który mógłby opisać jego styl i rozumienie obrazu. Nieszablonowa i wymagająca muzyka idzie bowiem w parze z niespotykanym "czuciem" materii filmowej. Sprawia to, że ścieżki dźwiękowe Alberto Iglesiasa nadają obrazom, do których pisze głębi i windują je na wyższy poziom. "Szpieg" jest tego doskonałym przykładem. To mroczna ekranizacja bestsellerowego thrillera szpiegowskiego, który pokazuje metody działania brytyjskiego wywiadu. Nie da się jednak przedstawionej w nim intrygi porównać z ekscesami Jamesa Bonda. "Szpieg" to fantastycznie zagrany i rewelacyjnie zrealizowany thriller, jakich niewiele powstaje w ostatnich latach. Ogromną rolę w postrzeganiu tego filmu ograła m "Szpieg" to bez wątpienia jeden z najlepszych filmów 2011 roku. Podobnie zresztą jest z muzyką Alberto Iglesiasa. To ścieżka dźwiękowa, która intryguje, hipnotyzuje i wynosi film o kilka pięter wyżej. Gdyby nie ona, obraz zdecydowanie wiele by stracił. Może i słuchana z płyty nie robi piorunującego wrażenia, ale nie na tej podstawie powinna być oceniana. Członkowie Akademii Filmowej zdecydowanie większą uwagę zwracają na wartość jaką muzyka wnosi do filmu. W przypadku "Szpiega" jest ona nie do przecenienia. "Hugo i jego wynalazek" – Howard Shore
Trudno się dziwić, że film Martina Scorsese przykuł uwagę Amerykańskiej Akademii Filmowej. Z jednej strony oczywiście już nazwisko reżysera sprawia, że trudno przejść obok "Hugo" obojętnie. Ale chyba ważniejsza w tym przypadku jest fabuła filmu i jego charakter. Scorsese chyba po raz pierwszy stworzył obraz, który obejrzeć mogą także młodsi widzowie. Jednocześnie słynny reżyser składa tym filmem hołd kolejnemu, zapomnianemu klasykowi w historii kina. Podobnie jak "Artysta", Scorsese postanowił swoim dziełem oddać cześć sztuce filmowej, opowiadając o jednym z jej najważniejszych twórców. O którym? O tym musicie przekonać się już sami oglądając film.
W obliczu hołdu jaki Scorsese składa w swoim filmie muzyka Howarda Shore ma również coś do powiedzenia - pewne ukryte przesłanie. Chyba w żadnym z pozostałych nominowanych w tym roku do Oscara filmów, nie jest tak wyraźnie wyeksponowany temat przewodni. Shore skomponował jeden, krótki motyw kaskadowo opadających nut, który nieustannie słyszymy w filmie - nie bez powodu. Otóż jest on hołdem dla francuskiego klasyka jakim był Camille Saint-Saens (szczególnie jego "Aquarium"). Najwidoczniej w ten sposób Shore chciał przemycić do filmu ducha pierwszego kompozytora filmowego, jakim był właśnie ten francuski twórca (w roku 1908 napisał 18 minut muzyki do filmu "L'Assassinat du Duc de Guise" co uznawane jest za narodziny muzyki filmowej). Tym sposobem Martin Scorsese w swom filmie opowiada o jednym z pierwszych filmowców, a Howard Shore o pierwszym kompozytorze filmowym... Czy ten hołd wart jest Oscara? Podsumowując wypada jedynie utwierdzić to co powszechnie wiadomo. W tym roku absolutnym faworytem do otrzymania statuetki Oscara za najlepszą muzykę jest Ludovic Boure za "Artystę". Każdy inny wybór będzie zaskoczeniem. Tuż za jego plecami, moim zdaniem, czai się Alberto Iglesias ze "Szpiegiem" oraz John Williams z "Czasem Wojny". Na kogo padł wybór członków Amerykańskiej Akademii Filmowej, przekonamy się już wkrótce. Autor: Łukasz Waligórski
|
Komentarze
Radzimir 21-02-2012, 23:37
Ja też stawiam na "Artystę". I trudno mi wyobrazić kogoś innego odbierającego złotego rycerza.
Jacek 22-02-2012, 13:17
Ciekawe odkrycie z tym Camille Saint-Saens. Żaden inny recenzent tego nie wychwycił, a kiedy się uważnie przysłuchać i porównać z Aquarium to ma rzeczywiście sens.
Brian 22-02-2012, 14:40
Dziwne. W recenzji dla Szpiega są 3 nutki, a tutaj max.
Łukasz Waligórski 22-02-2012, 16:14
To teksty dwóch różnych autorów, dlatego nie powinny tak bardzo dziwić różne oceny... Mi akurat "Szpieg" bardzo przypadł do gustu stąd max...
J.B. 24-02-2012, 15:16
Zwycięży "Artysta", chociaż wolę "Szpiega", jednak ścieżka dźwiękowa do filmu z dialogami to w moim odczuciu większe wyzwanie, nawet jeśli doceni się stylizacyjną maestrię dzieła Bource'a. Nie zgadzam się co do opinii o "Hugo" Shore'a, uważam jego pracę za lepszą od obydwu Williamsów, a pod względem szans na statuetkę jako drugiego po "Artyście".
Olek Dębicz 24-02-2012, 19:01
Interesujący tekst. Osobiście kibicuję "Szpiegowi" i "Hugo". Liczę też, że film Martina Scorsese zwycięży w najważniejszych kategoriach.
BB 30-01-2013, 15:59
Panie Łukaszu, tekst interesujący i dobrze napisany. Proszę jednak poprawić nieścisłość: John WIlliams otrzymał 42 nominacje do Oscara (łącznie z tegoroczną 43) - pozostałe 5, które przypisuje mu m.in. polska wikipedia, otrzymał Paul Williams - sprawdzić można to na przykład na oficjalnej stronie The Academy. Pozdrawiam serdecznie. ps. a kiedy analiza tegorocznych nominacji? :)
BB 30-01-2013, 16:05
Uściślę: J.W. otrzymał 42 (+1) nominacje do Oscara za muzykę. dodatkowo 3 za najlepszą piosenkę.
Łukasz Waligórski 30-01-2013, 22:34
John Williams posiada obecnie 48 nominacji do Oscara - łącznie z piosenkami. Całą listę można znaleźć na IMDB: http://www.imdb.com/name/nm000 2354/awards
Muzyczny 31-01-2013, 10:55
No i po co było zaczynać ze specjalistą? ;) ps. Ale dołączam się do zapytania BB o analizę nominacji 2013.
Dodaj komentarz